Producenci, hodowcy
-
Michael Horvath
Michael Henry Horvath, urodził się 11 lipca roku 1868. Z pochodzenia był Węgrem, studia leśne odbył w latach 1882-1886 w Szeged mniej więcej w tym samym czasie co i Rudolf Geschwind. To był niespokojny duch. Po kilku latach pracy w Budapeszcie, jako projektant ogrodów rusza w wędrówkę poprzez Wiedeń, Holandię, Londyn do Stanów Zjednoczonych.
-
Mouchotte Jacques
Całą karierę spędził w firmie słynnych hodowców róż – Meilland. Można by powiedzieć, że Jacques Mouchotte kąpał się w różach od najmłodszych lat. Do dziś, mówi o szczęściu, jakie dają mu te kwiaty.
Los, pasja i determinacja doprowadziły go do długiej i kwitnącej kariery jako słynnego hodowcy róż , ściśle związanego z rodziną Meilland . Można żartobliwie powiedzieć, że pławił się w różach. Wypełniają jego życie od najmłodszych lat.Urodził się w roku …. w rodzinie polsko francuskiej. Jego dziadkowie byli Polakami a wywodzili się z Mysłowic. Urodził się i dorastał w Aix-en-Provence, tam też na uniwersytecie, w uniwersyteckim ogrodzie różanym miał swój pierwszy kontakt z różami . Mówi: wszystko zaczęło się w drodze do przedszkola, gdy mijałem ogród różany . Była tam tabliczka:Wejście zabronione: stworzyło to aurę tajemnicy i zaciekawienia . Potem studiuje agronomię w Clermont-Ferrand. Dyrektorem studiów był doradca naukowy w firmie Meilland! Pomógł mu odbyć staż w firmie Meilland, gdzie znalazł się na liście możliwości. Zgłosił się, i został przyjęty. W rzeczywistości staż okazał się programowaniem komputerowym. Ale Jacques Mouchotte włożył już nogę w drzwi. A dzień po zakończeniu stażu został robotnikiem , aż czasem, w roku 1974, zostaje dyrektorem do spraw badań Meilland Group. Na to stanowisko awansował dzięki niewątpliwym osiągnięciom hodowlanym. Ale wcześniej pomaga mu uśmiech losu. Okazuje się, że szef badań ogrodowych u Meillandów przechodzi za dwa lata na emeryturę i musi znaleźć następcę. Pomyślał o tej pracy i był przez dwa lata szkolony do tej niej, między innymi u Meilland Richardier w Tassin. Następnie wyjeżdża do USA. To bardzo ważny rynek dla Meillandów. Wrócił w 1978 roku i objął stanowisko kierownika badań ogrodowych w Canet des Maures. Losy swe związał z rodziną Meillandów aż do czasu przejścia na emeryturę w roku 2014.
Na fotografii : Marceli Ciesielski, Jacques Mouchotte i autor tego szkicu. Kutno 2019
Jednym z jego największych osiągnięć jest wyhodowanie na początku lat osiemdziesiątych, całej linii róż z serii Romantica. Mouchotte mówi: ” Jestem bardzo zapracowanym człowiekiem. Oczywiście mam swój własny ogród z różami, ale muszą to być odmiany, którym nie trzeba poświęcać zbyt wiele uwagi. Są to właśnie róże z serii Romantica „.
-
Nabonnandowie
Ten przystojny jegomość na fotografii obok, to właśnie Gilbert Nabonnand/1828-1903/. Już w roku 1844 , w wieku 16 lat, zatrudnia się w Lyonie u Jean Baptiste Guillot i tam nabywa wiedzy i praktyki ogrodniczej. Tworzy pierwszy zakład ogrodniczy, gdzie sprzedaje drzewa owocowe, iglaki, krzewy i inne w Sorgues (Vaucluse), następnie drugi w Awinionie, gdzie przeniósł się z rodziną.Po ślubie 12 sierpnia 1857 r. Z Teresą Bertaud, z którą miał troje dzieci w latach 1858–1864, Gilbert Nabonnand, który nazywał się Philibert, przeprowadził się na Lazurowe Wybrzeże, aby poświęcić się stworzeniu ogrodu Lorda Henry Broughama ( 1778–1868), dla którego pracował od 1855 r. Ta własność Croix-des-Gardes w Cannes zwana: willą Eleonore Louise otoczona była bardzo dużym parkiem, z którego do dziś pozostały tylko resztki pierwotnej koncepcji .
Lord Henri Brougham/1778-1868/wielka postać, człowiek wielu zainteresowań, był między innymi prezydentem angielskiej izby lordów nawiązał z nim kontakt i powierzył mu projekt parku Villa Eléonore w Cannes. Pozwolę sobie tu zrobić małą dygresję o tym Lordzie. Otóż tak bardzo spodobała mu się Riviera francuska, że przemieszkał tam ostatnie trzydzieści lat swego życia i gdzie też zmarł. Nawet ubiegał się o obywatelstwo francuskie z zamiarem rozwinięcia kariery politycznej, ale to mu się nie udało. Nie przeszkodziło mu to promować Rivierę wśród arystokratów angielskich , którzy licznie podążyli za nim. Zatrudniał on w swoim ogrodzie ogrodnika Jesse Busby, który wsławił się między innymi wyhodowaniem udanej hybrydy r.gigantea, którą bracia Nabonnand włączyli do swej oferty handlowej.
Ale wróćmy do owego zlecenia Lorda Broughama. Ta nadzwyczaj udana realizacja, nad którą Gilbert Nabonnand pracował ponad dziesięć lat będzie oznaczać początek sławy, która nigdy nie przestanie rosnąć. Powstaje tam oczywiście również piękny ogród różany. Francois Jojaux w „La Rose une passion francaise” tak o tym pisze:
„Róże rzeczywiście zajmują tam bardzo dużo miejsca, w altanach, w krzakach, w łukach, w palisadach. Niektóre narożniki ogrodu stanowią same w sobie prawdziwe Jardins de Roses: róże herbaciane i niektóre herbaciane hybrydy tworzą kolumny o wysokości od 3 do 4 metrów, ogromne kopuły o średnicy kilku metrów, grube żywopłoty pokrywające balustrady tarasy, palisady są powszechne, a następnie układają się na szczycie drzew oliwnych, rozrzucone są nawet w kępach trawy itp. itp.
Zbiór róż herbatnich jest tak istotny , że Lord Brougham napisał rozprawę o różach z zamku Eléonore. Tom, który
poświęcił księciu Walii. To ważne dzieło jako , że wiele odmian zostało pozyskanych tylko w tych ogrodach i nie było innych takich okazów. Wszyscy jego przyjaciele przychodzili podziwiać te róże. Tak rosła również sława G.Nabonnanda wśród Anglików z Lazurowego Wybrzeża, potem w Anglii i gdzie indziej.” strona 168. Jego wpływ na rozwój ogrodnictwa na wybrzeżu Morza Śródziemnego staje się niezaprzeczalny.W 1864 roku G. Nabonnand postanowił stworzyć na Lazurowym Wybrzeżu własną firmę która nazwał „The Roses of Golfe-Juan”. Golfe Juan, to mały port, położony przy drodze do Cannes, słynny między innymi z tego, że lądował tu Napoleon wracając z Elby na swoje 100 dni. Firma ta później przekształca się w Etablissement Paul i Clément Nabonnand, a następnie Etablissement Dental. Gilbert Nabonnand był członkiem-założycielem Société Pomologique de France i Lyon Horticultural Association. Gilbert Nabonnand był Oficerem Zasług Rolniczych, członkiem założycielem Francuskiego Towarzystwa Pomologicznego i Stowarzyszenia Ogrodniczego w Lyonie. w Grasse w Domaine Saint Jacques du znajduje się Konserwatorium róż Nabonnandów . Jest to niezwykły 8-hektarowy ogród stworzony w 1950 r. Przez światowej sławy malarza krajobrazowego Russella Pagea (1906–1985). Istnieje również stowarzyszenie przyjaciół.
Gilbert Nabonnand korzystając z przychylnego klimatu Riviery,sprowadzał z różnych stron świata , aklimatyzował i uprawiał wiele nowych gatunków ozdobnych i egzotycznych. Na tym procederze zarobił ogromne pieniądze. Tworzył też piękne ogrody rezydencji na Riwierze (Villa Saint-Georges, Villa Laura Bruny Park, Zamek Aboucas …) i tym samym wywarł znaczny wpływ na rozwój ogrodnictwa na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Od roku 1878 zajął się hybrydyzacją bardzo różnych roślin, ale jego ulubioną rośliną były róże. Wyhodował ich ponad 200 odmian.Katalog Gilberta zawiera ofertę około tysiąca odmian róż. W necie znajdziemy stronę poświęconą Nabonnandom *Les Amis de Roses Nabonnand * która zamieszcza spis wszystkich róż wyhodowanych przez nich, liczy ona 252 pozycje.Róże jego były par excellence wyrafinowane i elitarne. Nawet trudności z ich uprawą sprawiały , że stały się różami tylko dla wybranych. Jednak zasługi jego nie ograniczały się tylko do owej nieuchwytnej elitarności. Stał się też jednym z pionierów i reformatorów uprawy róż na kwiat cięty. Zauważył mianowicie, że róża zwana tam r. indica major, , z wielką łatwością rozmnaża się przez sadzonkowanie. Oczywiście jest wrażliwa na niskie temperatury, ale w tamtejszych warunkach nie był to problem. wykorzystał więc ją na szeroką skalę jako podkładkę do okulizacji innych odmian. Gdy umiera w roku 1903, synowie sporządzając rodzaj inwentaryzacji szkółek, doliczyli się pół miliona krzewów róż.
Był bardzo płodnym twórcą róż. Równolegle ze swoją działalnością związaną z kształtowaniem krajobrazu, Gilbert Nabonnand poświęcił się w latach 1872–1903 hybrydyzacji krzewów różanych . W 1883 r. Zaproponował katalog prawie 900 odmian różnego pochodzenia. Z około 300 kreacji róż podpisanych przez Gilberta Nabonnanda szczególnie pamięta się: „Archiduc Joseph” (1872), herbatnia z bardzo podwójnymi kwiatami; „Duchess of Edinburgh” (1874), zwana także „Prince Wassiltchikoff”, karminowa czerwona herbatnia z białą obwódką; „General Schabikline ” (1879), herbatnia z dobrze pachnącymi czerwonymi kwiatami; Gilbert Nabonnand (1898), z jasnoróżowymi kwiatami z jasnożółtymi refleksami. Należy również wspomnieć o odmianach wciąż sprzedawanych dzisiaj (przez wyspecjalizowanych producentów): „Isabelle Nabonnand” (1874) z dużymi kwiatami pełna, łososiowy róż; „Marie d’Orléans” (1884), z dużymi, dobrze pachnącymi różowymi kwiatami; „General Gallieni ” (1899), herbat nuia , bardzo oficie kwitnąca, jasnoczerwona; „Lady Watrelow” (1902) mieszaniec herbatni z półpełnymi kwiatami w odcieniach zdegradowanych róż w kierunku łososia; „Noella Nabonnand” (1900), herbaciana róża z aksamitnymi kwiatami intensywnej szkarłatnej czerwieni itp.
Paul Nabonnand – 1860 – 1937
Dwaj synowie Gilberta, Paul i Clément, którzy byli jego pierwszymi współpracownikami, kontynuowali jego pracę, początkowo w tym samym zakładzie: „Róże z Golfe Juan, Paul & Clément Nabonnand, ogrodnicy”, a następnie oddzielnie. Badacze, namiętni siewcy, stworzyli również wiele nowych odmian róż. Jego nieruchomość Noël Fleuri uważana jest wówczas za raj na ziemi, ponieważ było tam mnóstwo egzotycznych roślin i rzadkich róż. Paul Nabonnand był, podobnie jak jego ojciec Gilbert, wiceprezydentem Towarzystwa Ogrodniczego w Cannes.
Paul Nabonnand , choć nie był tak zdolnym hybrydyzerem jak jego ojciec czy dziadek, ale uzyskał wiele nowych hybryd na wszystkich polach: mimozy, palmy, drzewa pomarańczowe, kokosy …, a szczególnie wyróżniały się mieszańce Rosa Gigantea, na ten przykład do dziś dnia uprawiana Emmanuella de Mouchy niezwykła ze względu na ich wigor, obfitość kwitnienia i odporność na choroby. Jego mieszańce r. gigantea/ wyhodował ich siedem/, cieszyły się wielkim powodzeniem wśród miejscowej arystokracji, gdyż kwitły bardzo wcześnie, jeszcze przed Wielkanocą, zanim sezon na Rivierze dobiegał końca. Do dziś przetrwało tylko dwie odmiany: Emmanuella de Mouchy i Senateur Amic.
J.H. Nicolas, który odwiedził Paula, w swojej książce A Rose Odyssey pisze, że Paul Nabonand zasłynął również bardzo udanymi mieszańcami pelargonii poprawiającymi jakość tych kwiatów, które tu są sadzone masowo tworząc kolorowe łany. Jego ogród przy firmie „Róże na Riwierze, Cannes Eden” był zlokalizowany w mieście Golfe-Juan i opisany jako jeden z najciekawszych ogrodów Lazurowego Wybrzeża, gromadząc rzadkie gatunki odmian i egzotów. To założenie ogrodowe w tamtym czasie uważane było za jeden z najciekawszych ogrodów kolekcjonerskich rzadkich gatunków na Lazurowym Wybrzeżu.
Clement Nabonnand – 1864 – 1949 . Tymczasem Clement Nabonnand zdecydował się na założenie swoich zakładów w Mandelieu: „Estérel-Parc”, a następnie w mieście Villeneuve-Loubet: „Mas du Loubet” i „Lou Mas di Roso”.
Ten znakomity architekt krajobrazu, żył dzięki rozwojowi parków i ogrodów, ale jednocześnie pracował jako hodowca róż, jego najbardziej udane dzieła, które nadal uprawia się, to: „Irene Bonnet” (1920) mieszaniec herbatni z różowymi kwiatami; „Marie Nabonnand” (1941) energiczny mieszaniec herbatni o jaskrawoczerwonych kwiatach; „Rosette Delizy” (1922) różowo-żółta herbatnia, pachnąca; Herbatnia „Souvenir de Gilbert Nabonnand” (1920) o dużych, bardzo podwójnych, mocno pachnących różowych kwiatach …
Poświęcił także swoje życie aklimatyzacji, sadzeniu i wprowadzaniu na rynek roślin egzotycznych, ale jego praca, bez wątpienia, dotyczyła głównie róż herbatnich i mieszańców herbatnich. To pasjonat podróży. Jego własność, Lou Mas di Roso, gdzie przeniósł się od 1926 roku z żoną Marie, staje się prawdziwym ogrodem aklimatyzacyjnym dla róż, mimozy, cyprysów i grejpfrutów, wszystko to zostaje niestety zniszczone podczas drugiej wojny światowej.
Pozwolę sobie na chwilę osobistej refleksji. Otóż w miarę tego jak stykam się z różami hodowanymi przez Nabonanda, rośnie mój podziw dla tego twórcy. Tak, twórcy. Bo to nie jest zwykły hodowca. Prawie wszystko co stworzył ma swój specyficzny klimat. Gdy oglądam fotografie bądź ryciny róż, praktycznie 9 na 10 odgaduję rękę tego mistrza ogrodnictwa.
Jack Harknes w swojej wydanej w roku 1978 książce „Roses” tak pisze odmianie róży General Schablikine: „Najprawdopodobniej to najlepsza z wielu róż herbatnich wyhodowanych przez Clementa, Gilberta i Paula Nabonandów. Wielkim honorem jest móc uprawiać tę odmianę w swoim ogrodzie ze względu na jej przepiękny kolor i elegancję. Nie spotykaliśmy jej zbyt często na wystawach różanych a to dlatego, że kwiaty jej mają budowę rozetową, która to forma nie cieszyła /wówczas/ oka jury sędziowskiego. Oczywiście , moim zdaniem, forma kwiatu nie powinna wpływać dyskwalifikująco, wszak forma ta jest równie dobra jak każda inna. I dziś gdyby wróciła moda na herbatnie, róża General Schablikine zajmowała by w ogrodzie i na wystawach poczesne miejsce.” str. 65.
Fotografie – przez uprzejmość Pani Urszula Trętowska Montisfont Abbey.
Jak wszystko co wychodzi z warsztatu G. Nabonanda, poza przypisanym sobie niejako z definicji urokiem róż, zawiera coś jeszcze. Jakąś nieuchwytną elegancję i nadzwyczajny urok kwiatu . Można by jakoś tak wymijająco powiedzieć, że zawiera istotę róż Nabonanda. Być może jest to efekt patrzenia na nie przez pryzmat czegoś nieosiągalnego, gdyż odmiany jego są zdecydowanie ciepłolubne i w naszych warunkach ich uprawa byłaby nie lada wyzwaniem dla rosomanes. Może słońce południa przydaje im to nieuchwytne ciepło. W każdym razie gdy tylko przychodzi mi napisać coś o jego różach, pojawia się jakaś nutka nostalgii i żalu za czymś nieodoścignionym. A może jest w tym czar i ciepło Fin de sieclu w którym Nabonandowi przyszło żyć. Południowe rejony Francji i Riviera gdzie tworzył, zasiedlone były przez próżnującą tam arystokrację wśród której się obracał. Może to w ich wyrafinowany gust z powodzeniem trafiał. Sam też był człowiekiem niezwykle przystojnym i noszącym się z wielkim wdziękiem i elegancją. Gdy patrzymy na jego portret , to przychodzi nam na myśl raczej jakiś dandys paryski niż ogrodnik. Nawet nazwy jego róż są swoistą listą obecności tamtejszego mondu z którym pozostawał w znakomitej komitywie. Dotyczy to również omawianego wyżej róży General Schablikine, nzawanej imieniem carskiego generała wsławionego tłumieniem naszego powstania listopadowego i w wojnie krymskiej. Nabonand często nadawał swoim różom nazwiska przedstawicieli rosyjskiej klasy próżniaczej, gęsto wówczas – podobnie jaki i teraz – zasiedlających Lazurowe Wybrzeże. Ale nie zasługi wojenne owego generała zdecydowały o tym , że Nabonand poświęcił mu różę. To jego żona, która spędzała zimę na Lazurowym wybrzeżu uprosiła Nabonanda , albo co bardziej prawdopodobne odpowiednio zapłaciła jemu. Ta niesympatyczna/dla nas/ rodzina szybko zeszła z kart historii gdyż syn generała, który również próbował kariery wojskowej, po odejściu z wojska migiem wszelaki majątek przepił i przegrał w karty.
A propos gry w karty: HMF – podaje pyszną ciekawostkę. Otóż jedną ze swych róż , przepiękną łososiowo kremową – jakże by inaczej – herbatnią Nabonnand nazwał Nardy .Okazuje się, żeRosjanie pomieszkujący na francuskiej Rivierze byli pasjonatami gry karcianej Bakgammon, potocznie przez nich nazywanej Nardy. Nabonand miał z nimi częste kontakty. A i swoje róże raczył był często nazywać imionami tamtejszej arystokracji rosyjskiej. Przeglądając fora internetowe, spotkałem się z prośbą czytelnika o nazwisku Nardy o wskazanie mu możliwości zdobycia tej róży. Co ciekawe, odmiana ta figuruje w spisie odmian uprawianych w Europa Rosarium w Sangerhausen.
Wszyscy Nabonanndowie gustowali w różach herbatnich uważając ich za swego rodzaju arystokrację i w rozmowie z J.H.Nicolas, Paul Nabonnand bardzo ubolewał, że powoli ustępują one, są wypierane przez parweniuszy, jak nazywał mieszańce herbatnie czy remontantki. Zdawał sobie jednakże sprawę z nieuchronności pewnych procesów i sam ma na swoim koncie parę prac z mieszańcami herbatnimi. Opowiadał Nicolasowi jak kiedyś rozmawiał królem Szwecji Gustavem V , który przyjeżdżał na Rivierę na okres zimy i jako miłośnik róż często go odwiedzał. Gustav V miał narzekać iż bardzo żałuje iż nie może tych pięknych róż mieć w swoim kraju ze względu na niesprzyjający klimat. Paul Nabonnand ujęty słowami króla zaproponował by ten ogłosił wśród hodowców konkurs na wyhodowanie róż nadających się do uprawy w tamtym surowym klimacie. Gustav V podchwycił ten pomysł. Sam Paul Nabonand też wziął udział w jednym z pierwszych konkursów i ku swemu zaskoczeniu wygrał go różą do której wyhodowania użył słynnej Frau Karl Druschki. Potem różę tę nazwał S.M. Gustave V.
Ale opisywane zdarzenie było raczej wyjątkiem. Nabonnandowie bowiem najwyżej cenili r.gigantea i róże herbatnie. Jak pisze Nicolas, w cytowanej już tu książce, w katalogu Roseraie L’Hay , opublikowanym w roku 1906, wymienia się 1081 odmian róż herbatnich z czego blisko 150 odmian róż herbatnich przypisywanych jest Nabonnandom.
Wspomniałem o kosmopolitycznej, zimowej kolonii egzystującej na Lazurowym Wybrzeżu. Interesujący jest wpływ tego środowiska na Nabonnandów. Przyjrzyjmy się tylko niektórym nazwom róż wywodzących się z ich warsztatu. Reine Emma des Pays Bas, wspomniany już General, Schablikine, Natascha Metchensky, Archiduc Joseph,Duchesse de Vallombrosa, Duchess of Edinburgh, General Gallieni, Grande Duchesse Anastasie, Imperatrice Maria Feodorovna, Princesse Vera, Princesse Radziwill . Wygląda to na spis klientów.
Wnuczka Nabonnandów – Marie z przyjaciółmi w lutym 2007 r. założyli stowarzyszenie „Les Amis des Roses Nabonnand” – przyjaciół róż Nabonnandów. Od tego czasu pracują nad identyfikacją i charakterystyką odmian róż uzyskanych przez Gilberta, Paula i Clementa Nabonnandów, aby można je było ponownie uprawiać i docenić w naszych ogrodach.
Temu celowi ma też służyć konserwatorium róż Nabonnandów , które znajduje się w Grasse w Domaine Saint Jacques du Couloubrier. Jest to niezwykły 8-hektarowy ogród stworzony w 1950 roku przez światowej sławy malarza krajobrazowego Russella Page’a (1906-1985).
W ogrodniczej podróży z Cannes do Nicei, opublikowanej przez Mounsieur B. Chabaud, botanika w szpitalu Saint-Mandrier, niedaleko Tulonu, autor opowiada, jak podąża za sławą jaka poprzedza Nabonnandów na temat uprawy róż. Notatka zamieszczona jest w jednym z numerów Journal des Roses: ”Każdy zna zasłużoną reputację zdobytą przez pana Nabonnanda w uprawie i hodowli róż i który nadał swojemu domowi nazwę” Roses Golfe-Juan ” , Jego kolekcja róż jest corocznie powiększana przez liczne zasiewy, które dają mu nowe odmiany bardziej interesujące niż poprzednie. Widząc tak wiele róż, nie da się pominąć wytwornego smaku pana Nabonnanda dla rosnących tu róż lub przeciwstawiać się temu pożądaniu.”
Z kolei na stronie internetowej www.pressreader/com /france – znajduje taką oto notatkę:
Członkowie stowarzyszeń Les Amis des roses Nabonnand zebrali się, aby pobrać kilka sadzonek z krzewu róży który następnie trzeba będzie zidentyfikować. W Sainte-Catherine wszystkie pędy zapuszczają korzenie! „tłumaczy Antoinette Cavallo, jakby chciał rozpocząć polowanie na róże. Jednak nie jest łatwo znaleźć drogę na dziesięciu hektarach zarośli w parku Château-Robert. Potomkowie Gilberta Nabonnanda - Clément Chabert, Colette Maupate i Antoinette Cavallo niestrudzenie, przez godzinę przeszukują wysoką trawę, szukając ciernistej łodygi. Cel? Uzupełnienie kolekcji cennych róż stworzonych przez ich dziadka.
Dopiero pierwszy raz przybyli do tego zrujnowanego zamku, w nadziei , że pojawi się długo oczekiwana roślina. Wspinając się wzdłuż ściany budynku, owijając się wokół rzeźbionych balustrad tarasu, jakaś róża wciąż żyje, nawet sto lat po jej nasadzeniu. Z wysokości trzech metrów wydaje się czerpać radość z pierwszych promieni wschodzącego słońca w zatoce Golfe-Juan, z widokiem na akry zieleni i turkusową wodę. Myriam Waeselynck, prezes stowarzyszenia Avenir 06, od roku również bierze udział w tych poszukiwaniach. Poprzez swoje stowarzyszenie chce promować tereny zielone w regionie i zachować dziedzictwo, takie jak róże Nabonnand. Jednak prezydent pozostaje ostrożny w prognozach co do rozwoju wydarzeń.
To co znaleziono to na pewno jest to hybryda gigantea, ale nie możemy być pewni, że jest to róża od Nabonnanda, ponieważ nie została jeszcze zidentyfikowana ani opisana mówi, dopiero zaczynają robić sadzonki z dużego różanego krzewu. Jeśli jest to odmiana stworzona przez Gilberta Nabonnanda, stowarzyszenie będzie mogło dodać ją do swojej listy około dwudziestu okazów wcześniej zebranych i nazwanych. ale trzeba będzie poczekać na wyniki identyfikacji, które ujawnią, czy rzeczywiście jest to jedna ocalałych z około 2000 roślin, które roiły się w parku zamku, w czasach Gilberta Nabonnanda. Ci entuzjaści nadal będą musieli być cierpliwi, ponieważ potrwa kilka lat, zanim te sadzonki staną się różami i zostaną ostatecznie zidentyfikowane.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Zdecydowałem na tak dziwną, rzec by można ekstrawagancką biografię Nabonnandów , ale pochlebiam sobie, że wypatrzyłem w zasadzie wszystkie dostępne źródła o nich jakie można znaleźć w necie. Jeżeli pojawi się coś bardziej uporządkowanego, to oczywiście wrócę do tematu.
temat ten znajdziemy również tu: by-any-other—septembre-2020-(base-definition).pdf (worldrose.org)
Marian Sołtys
-
Paul’s Family
Najbardziej znanym członkiem tej zasłużonej rodziny szkółkarzy jest William Paul. Był erudytą ogrodniczym, którego zainteresowania wykraczały daleko poza róże.
Jego pierwsza i najbardziej znana książka, The Rose Garden, została opublikowana po raz pierwszy w 1848 roku, a więc kiedy miał zaledwie dwadzieścia pięć lat, i ostatecznie doczekała się jedenastu wydań, ostatniego już pośmiertnie, w 1910 roku.
Ojciec Williama Paula, Adam Paul,/ 1780 – 1847/ założył szkółkę w Cheshunt w Hertfordshire w 1806 roku. Po jego śmierci w 1847 roku, synowie Adama Paula, George/1841 – 1921/ i William / 1823 – 1905/prowadzili działalność jako A. Paul&Sons w Cheshunt do 1860 roku, kiedy to rozwiązali spółkę i podzielili szkółki.
George Paul kontynuował działalność w Cheshunt jako Paul&Son, podczas gdy William , po ożenku z Amelią Jane Harding, założył William Paul&Son Nursery na Waltham Cross, w odległości około mili od swojego brata.
„Synem” w nazwie firmy William Paul&Son był Arthur William Paul, który sam był wybitnym hodowcą i autorem wielu interesujących publikacji o różach.William Paul działał w komitecie National Floricultural Society od 1851 roku, aż do rozwiązania tegoż w 1858 roku, kiedy na to miejsce powstał komitet kwiatowy Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego. W lipcu 1858 roku dołączył do National Rose Society, które właśnie założył Samuel Reynolds Hole, a w 1866 roku był jednym z członków komitetu wykonawczego na głównej Międzynarodowej Wystawie Ogrodniczej. Pełnił również funkcję komisarza wystawy paryskiej w 1867 roku. Paul został też wybrany członkiem Towarzystwa Linneusza w 1875 roku i otrzymał Medal Wiktorii z zakresu ogrodnictwa, kiedy ten został po raz pierwszy ustanowiony w 1897 roku. Oprócz periodyku The Rose Annual, który to wydawał od 1858 do 1881 roku, W. Paul współpracował wraz ze swoimi przyjaciółmi dr Robertem Hoggiem i Thomasem Moore’em w redakcji The Florist and Pomologist od 1868 do 1874 roku. Praktyczna wiedza, jaką pokazywał pisząc o różnych rodzajach życia roślinnego, zrobiła wrażenie nawet na Karolu Darwinie. Hybrydyzacją róż zainteresował się około roku 1843,stawiając sobie za cel zmniejszenie dystansu jaki dzielił wówczas szkółkarzy francuskich i angielskich. Początki były trudne, jako, że musiał poruszać się po omacku/podobnie zresztą jak i Francuzi/Pierwsze nieudolne próby Paula dotyczące hybrydyzacji róż obejmowały skrzyżowanie róży herbacianej Goubault z Bourbonką Rose Souchet w nadziei uzyskania ciemnego koloru róży pachnącej herbatą. Eksperyment się nie powiódł. W następnym samym roku wykonał czterdzieści innych krzyżówek, ale ich plon nasion był równie obojętny, a wyniki nie warte odnotowania. Jednak obserwacje pozwoliły mu kontynuować i w 1846 wykonał prawie 1000krzyżówek, które przyniosły mu dwie odmiany.
Natomiast drugi syn Adama Paula – George Paul , ożenił się z Mary Laing około roku 1860, z którą dochowali się 9 dzieci. George, z czasem, został zastąpiony przez swego syna, George’a Laing Paula/ 1869 – 1961/ obaj prowadzili działalność jako George Paul& Son (z Cheshunt).
George Laing Paul wg Quest – Ritsona, wyhodował takie hybrydy jak np. ‚Goldfinch’ czy ‚Psyche’.
Natomiast William Paul z synem Arthurem Williamem Paul zatrudnili Waltera Easlea jako swojego hybrydyzera. To Easlea wyhodował popularną różę pernetianę „Juliet” w 1910 roku. Ale już od roku 1915, Easlea prowadzi niezależną działalność w Leigh-on-Sea, gdzie prowadzi hodowlę róż a niewątpliwą kulminacją jego działalności jest wyhodowanie przez niego Easlea’s Golden Rambler.
W 1922 roku firma William Paul & Son została wystawiona na sprzedaż i kupiona przez ich brygadzistę, ogrodnika o nazwisku Chaplin, który wprowadził do niej swoich sześciu braci i przemianował firmę na Chaplin Bros. Ich ojciec, W. E. Chaplin, pozostał szefem firmy do późnych lat osiemdziesiątych.
Obie części rodziny Paulów hodowały róże , również obie gałęzie używały swoich nazwisk Paul jako prefiksu do imion róż, aby stworzyć silniejszy wizerunek marki, tak aby każdy z nich czerpał korzyści z rywalizacji między nimi i rozgłosu, jaki się im daje.Williamowi Paul , przypisuje się wyhodowanie ponad stu odmian róż w tym tak sławne piękności jak: Arethusa/ chińska/, remontantkę Black Prince, piękną mchówkę Little Gem, Marchiones of Lorne, unikalną, morelową ale niestety już nieistniejącą Peach Bloosom, czy remontantkę Star of Waltham, Nadto przypisywane jako firmie William Paul&Son takie wspaniałości jak słynna Mermaid, , Canary Bird, Paul’s Scarlet Climber, Mrs. Dudley Cross. – w sumie dodatkowych 80 odmian z których absolutna większość już nie istnieje.
Dorobek Georga Paula, liczebnie jest również imponujący bo doliczymy się tu około 80 odmian, choć nie tak spektakularnych jak Williama. Będą to: remontantka Charles Gater, chińska Dresden China, remontantka Duke of Edinbourgh, słynny rambler multiflora Goldfinch, poświęconą żonie, piękną siewkę Mmme Isaac Pereire, uroczego giganta wśród róż Paul’s Himalayan Musk Rambler, no i piękną multiflorę – Psyche.
Chociaż szkółki rodziny Paul już nie istnieją, nazwa żyje poprzez Paul’s Nursery Road w Epping Forest,gdzie kiedyś znajdowała się ich szkółka
-
Peace, Madame A. Meilland
Mieszaniec herbatni.
Synonimy to: Gloria Dei , Peace, Gioia.
Hodowca – Francois Meilland, rok 1935. W literaturze pojawiąją się też inne daty jak 1941 czy 1945. Rozbieżności w datowaniu hodowli tej róży wynikają z faktu iż zanim została zarejestrowana , wybuchła II Wojna światowa , przed tym wydarzeniem róża ta miała zostać nazwana Mme A. Meilland stało się jednak inaczej , gdyż jej prezentacja możliwa była dopiero po ustaniu wojennej zawieruchy i odbyła się w Pasadenie(chrzestną była aktorka Jinx Falkenburg) w Pacific Rose Society dopiero w roku 1945 i była pewnego rodzaju glorią [ zwycięstwem - powrotem społecznego życia do normalności ] Zarejestrowana została już po zakończeniu II Wojny światowej i dla uczczenia tego faktu postanowiono nadać jej nazwę PEACE .
Kwiaty - duże, dorastają do 15cm średnicy, kremowo żółte, z różowoczerwonym hallo wokół kwiatu, kuliste. Kwitnie bardzo obficie.
Krzew może osiągać znaczne rozmiary nawet do 2m wysokości, ale to tylko teoretycznie bowiem po ponad półwieczu uprawy nie ma ona już takiego wigoru jakim czarowała onegdaj. Nad problemem tym zapewne pochylą się specjaliści. Może to tylko kwestia zawirusowania materiału pobieranego do okulizacji.
Liście – ciemno zielone o skórzastej teksturze , błyszczące .
Pochodzenie: Dość skomplikowane. (George Dickson x Souvenir de Claudius Pernet )x (Joanna Hill x Charles P. Kilham)xMargaret Mc Gredy.
Choć można krócej: nienazwana siewka o dość skomplikowanym pochodzeniu jako roślina mateczna, natomiast dawcą pyłku była Margaret Mc Gredy. Jedną z nazw, która początkowo posłużyła identyfikacji tej rośliny była kodem 3-35-40. Cóż znaczą owe magiczne liczby? 3 – to trzecia kombinacja w roku 1935 a 40 to numer porządkowy siewki. W ciągu tych ponad 75 lat swojej historii , wydała pnące sporty - Peace Clg, które to zostały znalezione niezależnie od siebie w różnych krajach naszego globu.
-
Peter Lambert
Kiedy mówimy o niemieckich hybrydyzerach, pierwsze nazwisko jakie nam przychodzi na myśl to Kordes. Przed wojną taka samą rolę i funkcję wśród braci różanej w Niemczech pełnił Peter Lambert. Jego nazwisko kojarzy nam się przede wszystkim ze słynną remontantką * Karl Frau Druschki *, bardziej wtajemniczeni wymienią jeszcze mieszańca herbatniego Kaiserin Auguste Victorie. A któż z nas wie , że był np: jednym z inicjatorów utworzenia rosarium w Sangerhusen. Warto więc poświęcić słów kilka temu czołowemu , Niemieckiemu hodowcy róż z przełomu wieków: XIX i XX.
-
Petrovic Radoslaw
Urodzony 2 listopada roku 1960 na Dorcolu w samym centrum Belgradu.Miłośnik hard rocka.Przepracował tu dwadzieścia lat jako stomatolog.
W roku 1994 wyprowadza się z Belgradu do Vrein pod górą Avala 23 km od Belgradu , miejscowości gdzie mieszkała jego rodzina. Zawsze kochałem róże a moją pierwszą odmianą, którą posadziłem była odmiana Othello Austina. Potem było ich więcej i więcej. Na 15 akrach, prowadzi produkcję róż. Jego sadzonki są bardzo wysokiej jakości, przewyższającej jakością to co możemy spotkać w supermarketach. Jest tam również jedna z najpiękniejszych i największych kolekcji rzadkich starych róż na świecie. Zawiera 2600 odmian i ciągle się powiększa,w tym również nowoczesne jak np. 200 odmian róż Davida Austina. Kolekcja zgromadzona jest na powierzchni jednego hektara i jest otwarta do zwiedzania. Rosarium to jest ciągle w trakcie tworzenia.
Przez swoje dokonania jest bardzo ceniony w świecie różanym i stał się znany bardziej w świecie niż u siebie w Serbii. Dziś produkuje 30 do 35 tysięcy sadzonek rocznie w 600-900 odmianach. Jego klienci pochodzą z całego świata. Ma też swoich klientów w Polsce. Sam , osobiście zaprasza do składania zmówień drogą meilową.Jak opowiada w wywiadzie dla miejscowego pisma, dostał ofertę produkcji 250 000 sadzonek rocznie dla Anglii ale to wymaga zakupienia sporo ziemi a poza tym choć kocha róże i pracę, to możliwość wzbogacenia się nie jest dla niego najważniejsza.
W Serbii są świetne warunki uprawy dla róż. Krzew róży tu zastępuje dwa albo i trzy w Anglii , ale pomimo tego, że kwiaty są piękniejsze i większe, to ze względu na palące słońce południa kwiaty żyją wprawdzie intensywniej ale o wiele krócej - 2-3 dni.
Jak każdy prawie rasowy rosarianin próbuje swoich sił w hybrydyzacji. Z tego co wiem ma na swoim koncie cztery odmiany:Prince Paul Of Yugoslavie - mały klimber .
Princess Olga of Yugoslavia, krzewiasta
Catherine Oxenberg, – krzewiasta
Odilia Dorothee Baronesse van Boetzelaer,- klimber
Wyhodował też interesującą czerwoną róże o wybitnym zapachu. D.Austin zainteresował się tą odmianą z zamiarem przeniesienia tego zapachu do swoich kreacji.
Cechuje go duże zacięcie społecznikowskie.
Założył Królewskie Towarzystwo Miłośników Róż Serbii, którego jest prezesem. Jest więc członkiem Rose Hall of Fame.
Sponsoruje nadto tysiącami sadzonek róż, rosarium przy zamku królewskim dla rodziny królewskiej Jego Królewskiej Wysokości księcia Aleksandra II.Jest miłym , bezpośrednim człowiekiem . Na moją meilową prośbę o krótką biografię zareagował natychmiast przesyłając niezbędne dane.
-
Ping Lim
Ping Lim to rosarianin dwudziestego pierwszego wieku, obywatel świata. Urodzony i wychowany w Laosie , wykształcony w Tajwanie, wyemigrował do Stanów Zjednoczonych w roku 1981. Ping Lim pierwszą pracę podjął w latach 1981 -87 w firmie DeVor , w San Francisco. Po latach badań i szkoleń w każdym aspekcie hodowli róż, marketingu i produkcji, został Rose Research Director - Bailey Nurseries,
-
Plantier Jacques
Jacques Plantier był pierwszym , wywodzącym się z Lyonu uznanym hodowcą róż we Francji.
Urodził się 27 maja 1792 roku. Z ojcem Rochem/miał kwiaciarnię z Ambilly/ i dziadkiem Josephem Plantier/ wszyscy zapaleni ogrodnicy/, wkrótce tak udanie rozwinęli swoją pasję , że w wieku 19 lat Jacques zostaje ogrodnikiem hrabiego d’Arloz w Chateau de Grammont Ceyzierieu. W krótkim czasie mianowano go tam szefem ogrodników. Zauważono jak dobrą robotę wykonywał i szybko przyszła dobra reputacja. W tejże samej posiadłości pracowała również , jako służąca niejaka Josette Bandol. Pobrali się w roku 1812 i urodził się im syn Claude Henri.
Mniej więcej w tym czasie Plantier zainteresował się hodowlą róż. To narodziny syna spowodowały, że dwie z jego pierwszych róż, /burbońskich/nazwał: „Claude Plantier” i „Henri Plantier”. Dużo później, kiedy jego syn został biskupem, jedną ze swych remontantek nazwał „Evêque de Nimes” (biskup Nimes). Gdy trzy lata później w 1816 roku,urodziła mu się córka, wyhodowaną właśnie różę nazwał Julie Plantier. Niestety, Julie zmarła czternaście miesięcy później.Jest też ogrodnikiem w St Cyr au Mont d’Or u pana Seguin 1817 do 1830 /gdzie też zaczyna swe pierwsze hybrydyzacje. podaję za stroną gwgeneat.org.Niebawem rodzina przeniosła się do Lyonu, gdzie Plantier stał się znany jako pierwszorzędny ogrodnik uprawiając zarówno warzywa, jak i kwiaty, które żona sprzedawała na lokalnym targu. Jego reputacja rosła a on sam uznany został za założyciela upraw róż na południu Francji. W roku 1825 r., wyhodował różę , która była jego największym osiągnięciem- Gloire des Rosomanes . Plantier następnie sprzedał ją swojemu mentorowi Jean-Pierre Vibertowi.
Brent Dickerson mówi, że to jest jedna z największych i najbardziej wpływowych róż wszystkich czasów. Całkowicie różni się od innych wczesnych róż burbońskich, zwłaszcza fascynuje jej kolor , bardziej czerwony, karmazynowy czy bordowy niż niezwykle pospolity wówczas różowy. No i te półpełne aksamitne kwiaty . Niestety nie znamy jej przodków, ale wydaje się wysoce prawdopodobne, że Plantier użył „Sanguinea”, ”Ternaux”, „La Spécieuse” lub jakąś inną z wczesnych chińskich w typie „Slater’s Crimson”i zhybrydyzował ją z jakąś burbońską. Więc „Gloire des Rosomanes” winniśmy nazywać mieszańcem burbońskim lub mieszańcem róż chińskich, choć niektórzy rosarianie upierają się, by nazywać ją remontantką.
Roślina ta ma długie, smukłe, ale energiczne pędy ozdobione okazjonalnymi kolcami i siedmiolistkowe liście. Kwiaty, słodko pachnące, pojawiają się w obfitych kiściach i kwitną od lata do zimy. Krzew jest użyteczny jako roślina żywopłotowa i tak jest użytkowana np. w Kalifornii. W Parku Historycznym w Kalifornii, w Niles w dzielnicy Fremont, zaraz od wejścia znajduje się długi podjazd okolony żywopłotem z róż zwanych w języku potocznym jako „Ragged Robin”. Howard i Smith zaczęli ją wykorzystywać jako podkładkę w Południowej Kalifornii już w 1922 roku. Co ważniejsze, była rodzicem „Bardou Job”, „Generał Jacqueminot”, „Géant des Batailles”, „Grand Capitaine”, i „Gruss an Teplitz„, aby wymienić tylko kilka tych dobrze znanych starych róż dostępnych jeszcze dzisiaj. Z pewnością przeniesiono do nich jej kolorystykę.Jacques Plantier wyhodował również remontantkę Rochambeau/ różnie podaje się jej datę narodzin rok 1830 lub 1836/, która z powodzeniem może ubiegać się o miano pierwszej remontantki . Niestety , odmiana ta została utracona. Ale czy to była pierwsza remontantka… w każdy razie byłby to kolejny przyczynek do zasług ojca lyońskich hodowców róż.
W roku 1827 zmarła mu pierwsza żona i świetny pomocnik w biznesie, w trzy lata później poślubił Charlotte Romain właścicielkę sklepu spożywczego w Lyonie , która niebawem zmarła w czasie porodu.W roku 1830, przenosi sie na swoje do Guilloterie rue Ossaris. Wiosną 1834 roku Jacques Plantier poślubił Marię Frances Perrat. którą to upamiętnił słynną noisettką Mme Plantier. Ta piękna, róża rośnie niezwykle bujnie tworząc ogromne kopuły krzewów. Piękne, białe kwiaty złożone nawet ze 150 płatków, rosną w małych skupiskach, które mają tendencję do nadmiernego obciążania jej smukłych gałęzi. Krzew praktycznie nie ma kolców, a silny, przyjemny zapach ożywia jego chwałę.
W 1837 roku Plantier wypuścił dwie nowe róże i kolejne w roku 1838, z których jedna jest to bourbon „Pierre de St. Cyr”, tę odmianę wciąż można znaleźć w kilku szkółkach. Blada, srebrzysta liliowo-różowa,wypuszcza energiczne pędy, dzięki czemu jest dobrą rośliną do prowadzenia w formie kolumnowej. Według opinii Williama Paula a 1848 roku, może być uprawiana jako „płacząca róża” . Pachnąca, zakwita nieco później niż większość innych burbonów.
Wydaje się, że Jacques Plantier między rokiem 1825 a 1840, mógł wyhodować więcej róż ale nie wszystkie jego róże zostały zidentyfikowane. Szczytem jego działalności hybrydyzerskiej był rok 1840 gdy to zaprezentował ponad dziesięć nowych odmian. Z około 40, jego róż, co najmniej trzynaście to burbońskie, co najmniej dziewięć z nich to remontantki, a przynajmniej osiem to herbatnie. W tym też czasie w roku 1840, w wieku zaledwie 48 lat,sprzedał swój zakład Francoisowi Lacharme z którym zresztą dobrze się znali. Jak więc widzimy nie prowadził swej firmy zbyt długo bo zaledwie 10 lat. Mimo tego iż wycofał się z aktywnego prowadzenia ogrodnictwa, nadal hodował róże wprowadzając je do obrotu handlowego poprzez firmę Lacharme.
W roku 1872, umiera Jacques Plantier, twórca róży Gloire de Rosomanes. Na jego pogrzebie kazanie wygłasza Biskup Nimes,Henry Plantier/1813 -1875/ syn hodowcy. Zatytułował je La Gloire ne manque pas en fait de Roses. – Chwała nie omija róż. ‚ … Ja, dzieciak jakich wiele, mieszkałem ze swoją rodziną jakich wiele, nad brzegiem Saony. Skromny ogród mojego ojca miał szczęście , że narodziła się w nim wspaniała kultura uprawy róż herbacianych. Pamiętam ten odurzający zapach któremu nie sposób było się oprzeć…”
Na jego nagrobku , znajdziemy inskrypcję w języku łacińskim: „Moje kwiaty zrodziły owoce cnoty i honoru „.
Tekst ten jest oparty o tłumaczenie artykułu PLANTIER: LYON’S FATHER OF ROSES Darrell g.h. Schramm z rose Letter 2018/8Heritage Roses Group.
-
Praskac – rodzina austiackich ogrodników.
Na fotografii Franz Praskac V.
Rodzina Praskac to rodzina, która współtworzy historię ogrodnictwa austriackiego.
Historia tej prawdopodobnie jednej z najbardziej tradycyjnych rodzin szkółkarskich w Austrii, rozpoczęła się w roku 1900, kiedy Franz Praskac I wraz z synem Franzem II, nabyli istniejącą od 1875 roku, ale potrzebującą pilnej modernizacji firmę w Freundorf - Tulln. czytaj więcej…