Producenci, hodowcy
-
Hanak Christian
Tym razem chciałbym Państwu przybliżyć niezwykłą postać. Ekscentrycznego artysty, poety, rzeźbiarza, malarza, performera a jednocześnie hodowcę róż. Próżno szukać jego nazwiska w głównym nurcie. HMF kompletnie zignorował tak jego jak i jego róże a przecież przemawia za nim znaczny dorobek hodowlany.
Dr. Google pozwala szybko nadrobić zaległości w tej materii , ale w przypadku Christiana Hanak nie jest to takie proste. Wpisów syntetyzujących nie ma – zapewne jeszcze za wcześnie- a jest to niezwykle intrygująca postać. Chyba to architekt, ale również interesuje się rzeźbą. W tym kontekście informacja, że zajmuje się hodowlą róż brzmi zaskakująco i ekscytująco.
Hanak tworzy róże od roku 2003. Jego ostatnie kreacje to Othoniel 2014 i Marguerite Duras 2014. W 2013 roku ogłosił w Osace stworzenie róży poświęconej w hołdzie ofiarom Fukushima. Nie ustaliłem jeszcze jej nazwy. W 2012 roku, Christian Hanak zaprezentował nowe oblicze swojej kolekcji poprzez rozwijanie kolekcji Rose Parfum, która składa hołd najsłynniejszym perfumom w historii. Tak więc będą to Shalimar Roses (Guerlain), Coco (Chanel) i Bleu, na stulecie perfum Guerlaina Blue Hour. Nie prowadzi własnej szkółki , ale współpracuje z najlepszymi. w przypadku róży Jane Goodall jest to szkółka i firma Guillot a w przypadku Jean Cocteau i Francois Cheng – Meilland International.
Od roku akademickiego 2011 realizuje program Rosea l’Ecole we współpracy z Ministerstwem Edukacji, chodzi uwrażliwienie dzieci i krzewienie Kultury i Sztuki róży. Projekt ten proponuje utworzenie w szkołach średnich rosariów w celu przybliżenia kultury uprawy kwiatów .
Słynne są również jego pomysłowe inicjatywy łączące świat róż i sztuki. Ponieważ postać Hanaki i jego dorobek zostały całkowicie zignorowane przez HMF, to tym bardziej zdopingowało mnie by coś na jego temat skleić.Róże Christiana Hanak.
Pietragalla 2006
Jean Cocteau 2007
Jane Goodall 2011
Andree Chedid 2011
Vanessa Paradis 2011
Francois Cheng 2011
Lou Doillon 2012
Camille 2013
Isabelle Hupert 2013
Andrey Tautou 2013
Tricia Guild 2013
Marie Antoinette 2013, jest ona częścią zaplanowanej kolekcji Fragrances Versailles a poza już wymienioną jeszcze L’Elegante i Potager Royal.
Mylene Farmer 2013
Lili Rosa Rose D’Amour 2014
Jean Michel Othoniel 2014
Marguerite Duras 2014
Mam nadzieję znaleźć jeszcze jakieś interesujące materiał porządkujące rozpoczęty temat.
-
Harkness family
Firma Harknesów sięga swymi początkami do roku 1879, gdzie to w Bedale, Yorkshire powstaje gospodarstwo ogrodnicze, założone przez braci Jana i Roberta. Wszystko to miało swój początek przez Thomasa Harknessa, /1817 – 1899/, mistrza krawieckiego. Zatrudniał on swoich synów Johna/1857 -1932 i Roberta/1851 – 1899/ – była jeszcze córka Gladys/ 1886 – 1978/ – w swojej pracowni, płacąc im zapewne jakieś nędzne grosze. Chłopców ta robota w zamknięciu nie rajcowała, zazdrościli kuzynowi który pracował na wolnym powietrzu na farmie położonej obok. Odłożyli więc te pieniądze, które dostawali od ojca, kupili nasiona roślin ozdobnych, po czym sprzedali sadzonki zarabiając pierwsze funty chwaląc się jak można zarobić dwa funty za cztery pensy. Ojciec był pod wrażeniem. Kupił więc młodzieńcom posiadłość ziemską i tak oto w roku 1879 powstała firma Harkness & Sons, która niebawem zasłynęła jako producenci najwyższej jakości róż.W roku 1882 rozpoczęli wysyłkowa sprzedaż róż, w już roku 1886 zdobyli główną nagrodę NRS różą Anna Olivier. Pierwsza róża wyhodowana przez Harknessów została nazwana Mrs Harkness a wyhodowana została w roku 1893, a jeszcze wcześniej z ich szkółek wywodzi się sport od remontantki Heinrich Schulteis, który nazwą Merrie England. Wyselekcjonowanie sportu wskazuje, że produkcja róż szła już na dużą skalę.
-
Harmon Saville
Był jednym z największych na świecie hodowców i producentów miniaturowych róż. W roku 1971 założył specjalistyczna firmę Nor’Est Miniature Roses, która zajmowała się nie tylko produkcją róż, ale i ich hodowlą. Przy czym wprowadzając nowe odmiany pomagał również swoim kolegom. To kolekcjoner nagród i wyróżnień takich jak Award of Excellence ( AOE) jak i AARS. Pierwszą róż z którą wygrał nagrodę AOE była Child’Play. Potem to już seryjnie Party GiRl, Cornsilk, Valerie Jeanne, Julie Ann, Little, Jackie, Centerpiece, Winsome, Rainbow End, Heavenly Days, Golden Hallo czy Good Morning America. Na pierwszym miejscu postawiłbym tu Party Girl z którą wygrał pierwszą Award of Exellence w roku 1981.
A wszystko to zaczęło się w 1966 roku kiedy postanowił przyozdobić ogrodzenie swojego domu nad oceanem w Massachusetts poprzez powieszenie na nim róż w pojemnikach. Ponieważ był to listopad, to żadne centrum ogrodnicze nie proponowało nic interesującego. Skończyło się to na tym, że posadził New Dawn, ale róże zainspirowały go do tego stopnia, że niebawem na posesji rosło 400 krzewów róż zajmując każde wolne miejsce. Gdy przed świętami Bożego Narodzenia, syn Mike zamówił dla niego miniaturowe róże od Ralpha Moore postanowił rozmnożyć je korzystając z piwnicy. A skończyło się to tak jak wspomniałem na początku, założeniem „małego biznesu” by – jak to określił – mieć co robić na emeryturze. Zaczął jako dystrybutor róż R.Moore, po czym spróbował sam zająć się hybrydyzacją miniaturek. w 1975 roku przedstawił swoje pierwsze dwie miniaturowe róże „Pearl Dawn” i „Little Liza „. W sumie,zarejestrował ponad dziewięćdziesiąt odmian miniaturowych róż, w tym: „Acey Ducey”, „Apricot Mist”, „Baby Katie”, „Centerpiece”, „Chasin” Rainbows „,” Child’s Play „,” Dee Bennett „,” Golden Halo „,” Good Morning America „,” Julie Ann „,” Little Jackie „,” Minnie Pearl „, „New Beginning”, „Party Girl”, „Rainbow’s End”, „Teddy Bear”,”Whoopi” i „Winsome”.
„Party Girl” była pierwszą z wielu nagród ARS Award of Excellence zwycięzcy (1981) i z odmianą tą wiąże się około 65 potomków wyhodowanych również przez innych hodowców jak np. Jean Kenneally „(Futura x Party Girl) zhybrydyzowana przez Dee Bennett, oraz ”Mountie” (Party Girl x Dwarfking) zhybrydyzowana przez Keitha Lavera.
W roku 1993 wycofał się z bieżącej działalności założonej przez siebie firmy, ale nadal zajmował się hybrydyzacją. Jego ostatnie osiągnięcia hodowlane to wprowadzenie zapachu do róż miniaturowych. Tym samym jego pachnące Scentsational i Seattle Scentsational – stały się trwałym wkładem w dziedzictwo świata róż.
Co roku wykonywał 60 do 70 krzyżówek z czego 5-6 z nich to krzyżówki wykonywane na wielką skalę, po 20000 siewek. Tak więc co roku miał do obejrzenia i wyselekcjonowania około 80000 siewek. „Zdałem sobie sprawę z tego, że to gra liczbowa- mówi- i jedynym sposobem by uzyskać coś interesującego, jest odpowiednio duża liczbowa ekspozycja założeń teoretycznych”. W swojej działalności nie zamykał się tylko na swoich pomysłach ale przychylnym okiem patrzył osiągnięcia hodowców amatorów, których to siewki były oceniane łącznie z własnymi.Ulubionymi odmianami, które używał do hybrydyzacji to June Lavender, Lavender Jade i Velvet Touch.
Selekcjonując nowe siewki zwracał uwagę przede wszystkim na wigor roślin, następnie wykluczając wszystkie siewki o pojedynczych kwiatach. To odmiany dla koneserów , popyt na nie jest bardzo mały – twierdził.
Nor’East sprzedawał w szczycie swej potęgi po pół miliona sadzonek róż miniaturowych rocznie. W produkcji było zawsze około 100 odmian. Co roku wchodziło 5 nowych odmian i tyleż samo było usuwanych z katalogu.
Harmon Saville zmarł w roku 1997 a w siedem lat później rodzina, tj żona Chip i synowie, John, Michael i Robert sprzedała firmę Nor’Est.
Wpis ten powstał w oparciu o wspomnienie pośmiertne zamieszczone w Canadian Rose Annual, rok 1998 oraz artykuł zamieszczony na stronie internetowej Kathy Belendez.
-
Hinner Wilhelm
Urodził się w roku 1868 w małej wiosce koło Wrocławia, zmarł 9 kwietnia 1930. Gdy postanowił zostać ogrodnikiem ruszył na poszukiwanie nauk i inspiracji po Europie. Podczas pobytu we Francji pracował między innymi u Meillandów. Do Trewiru przybył w roku 1888.
Bardzo trudno jest natknąć się na jakieś źródłowe informacje o Wilhelmie Hinnerze w internecie. Jest jednakże piękny artykuł Haralda Endersa o początkach rozwoju przemysłu różanego w Niemczech - Early Rose Breeding in Germany umieszczony na stronie internetowej autora haraldenders.jimdo.com. To z tego artykułu pochodzą przedstawione tu informacje. Od niedawna na newsletterze WFRS z 17 marca 2018 roku znajdziemy obszerny artykuł o Hinnerze też autorstwa H. Endersa.
Na początku XX wieku, podobnie jak we Francji prawie sto lat wcześniej wokół Lyonu, w Niemczech zaczęło powstawać centrum hodowli róż. To było wokół niemieckiego miasta Trier, gdzie Peter Lambert, Johannes Felberg-Leclerc , Wilhelm Hinner i inni mieli swoje szkółki róż.
Z osobistej biografii Wilhelma Hinnera znane są pewne fakty: był zatrudniony w szkółkach Lamberta w 1897 roku gdzie jak pisze Enders we wspomnianym artykule, był „przynajmniej częściowo odpowiedzialny za realizację programu hodowlanego”. Hinner stał się też krótkoterminowym partnerem Nicoli Weltera na przełomie wieków. Już około 1901 r. Hinner opuścił Weltera, aby założyć własną szkółkę róż. Ale ta szkółka najwidoczniej nie prosperowała za dobrze, ponieważ w 1906 roku został wymieniony jako pracownik u Philippa Geduldiga w mieście Aachen (które znajduje się w pobliżu Trewiru). W 1908 r. Hinner ponownie zakłada nową własną szkółkę, tym razem w Lohausen (obecnie dzielnica Düsseldorfu). W roku 1926 została ona zlikwidowana.
Ponadto Hinner regularnie pisał artykuły do niemieckiego czasopisma Gartenwelt, gdzie recenzował nowe róże od 1897 r. W 1924 r. opublikowano tam jego ostatni artykuł. Po 1926 roku zaginął jakikolwiek ślad po Wilhelmie Hinnerze. Nie można znaleźć dalszych danych na jego temat.
Peter Lambert, który był pracodawcą Hinnera prawdopodobnie w latach 1897-1900, potem miał bardzo napięte stosunki z Hinnerem. W liście do profesora Ewalda Gnaua, ówczesnego przewodniczącego VdR, z dnia 18.12.1926 r., Skarży się on na Hinnera zarzucając mu nielojalność i niestosowanie ścisłe do poleceń. Nadto, że pisząc artykuły do Gartenwelt miał manierę nazywania się hodowcą róż, co rzeczywiście w odniesieniu do róż wywodzących się od Lamberta, mogło wywoływać co najmniej dwuznaczne skojarzenia. Nic więc dziwnego, że skończyło się to procesem sądowym. J.H. Nicolas w swojej A Rose Odyssey, wspomina coś niejasno o procesie jaki wytoczył mu kolega rosarianin z Trewiru a mianowicie Peter Lambert , że Wilhelm Hinner będąc pracownikiem Lamberta, rzekomo skradł mu siewkę róży i próbował zarejestrować jako swoją. Lambert ten proces przegrał i Hinner z tej radości ową sporną siewkę nazwał Pharisaer co z niemieckiego nie znaczy bynajmniej Paryżanin a faryzeusz, hipokryta. Trzeba przyznać, że miał specyficzne poczucie humoru.
Jak pisze Enders,” Przez lata Lambert wykorzystywał swoją pozycję sekretarza Niemieckiego Towarzystwa Różanego i redaktora Rosen-Zeitung, by nękać Hinnera tak bardzo, jak tylko mógł. W 1907 r. Hinner został wyrzucony z VdR i jego nowe odmiany róż nie były już wspominane.”
Być może, jest to do pewnego stopnia spekulacja, ale według H.Endersa, historia rodziny Hinner w związku z różami, kontynuowana jest również po roku 1926, kiedy Wilhelm Hinner był ostatnio wspominany w literaturze różanej. W 1929 roku Gould w USA wprowadził ciemno różowego mieszańca herbatniego o nazwie”Ellen” , hodowcą był Peter Hinner z Route 1, Woodstock, Illinois. 18 lat później, w 1947 r. Wprowadzono odmianę „Briarcliff Supreme”. Według Modern Roses, hodowcą był również P. Hinner, wprowadzający ją do szkółki o nazwie Bauské Bros &Hinner. W 1949 r. Do tej szkółki wprowadzono jeszcze dwie odmiany, obydwie to mieszańce herbatnie . W obu przypadkach P. Hinner był hodowcą, były to „Rosemarie Hinner” i „Sonja Henie”. Tożsamość nazwiska „Hinner” może być przypadkowa, ale bardzo europejsko brzmiące nazwy róż „Rosemarie”, a jeszcze bardziej „* Sonja Henie„, która była europejską łyżwiarką i aktorką, wskazują na to, że Peter Hinner jest krewnym, a może nawet synem Wilhelma Hinnera, który być może opuścił Niemcy w wyniku kryzysu ekonomicznego z końca lat 90. w Niemczech, by udać się na poszukiwanie szczęścia w USA .
W. Hinnerowi , przypisuje się wyhodowanie 23 odmian róż – wg HMF - z czego wiele jest w obrocie handlowym po dziś dzień. Wiele odmian Hinnera już nie istnieje, ale dwie z nich odniosły ewidentny sukces i nadal są w handlu, są to: Georg Arends nazwany na cześć właściciela szkółki drzew i krzewów, a także słynna „Gruss Aachen, która jest często – i niesłusznie – przypisywana Geduldigowi. Geduldig faktycznie dystrybuował tę odmianę. David Austin umieszcza „Gruss an Aachen” bardzo blisko swoich własnych hodowli: „… być może była ona najwcześniejszą współczesną różą w stylu english roses.
Inwentarz Sangerhausen nadal wymienia następujące odmiany Hinnera:
* Andenken an J. Diering *, Cl. HT, różowy, cieniowany biały, bardzo duży, podwójny, pachnący
Duisburg, 1908, HT, karmin, duży, półpełny, pachnący
Farbenkönigin, 1902, karmin, duży, półpełny, bardzo pachnący
* Franz Deegen *, 1901, HT, żółty, duży, półpełny, bardzo pachnący
* George Arends *1910, Remontantka, różowa
* Gruss an Aachen *
Hedwig Reicher, 1912 r., HT, żółto biały, duży, podwójny, pachnący
* Heinrich Münch *, 1911, HP, jasnoróżowy, duży, podwójny, bez zapachu
Pharisäer, 1901, HT, biały rumiany, wewnątrz łososiowy, duży, pełny, pachnący
Niestety, z drugiej strony, dwie odmiany Hinnera zostały utracone w dekadzie między 1994 a 2003 rokiem. Rosenjahrbuch z 1994 r. Wymienia „Andenken Moritz von Fröhlich” (1904) i „Juwel” (1911) HT jako część rosarium Sangerhausen. W wydaniu Rosenverzeichnis 7 z 2003 roku, te dwie róże nie są już wymienione.
Póki co, to tyle mogę na dzień dzisiejszy zaproponować o W. Hinnerze. Notatkę H. Endersa we wspomnianym artykule i niezwykle interesującą wzmiankę J.H.Nicolasa w Rose Odyssey . Pełniejszy zestaw jego róż znajdziemy oczywiście na HMF. Linki prowadzą do opisów odmianowych w mojej encyklopedii.
-
J.H. Nicolas
J.H.Nicolas/1875-1937/. Urodził się we Francji w Roubaix. Po skończeniu nauki, karierę rozpoczyna w armii w artylerii skąd odchodzi w stopniu kapitana w wieku 27 lat ze względu na bardzo słaby wzrok. Podejmuje pracę w przemyśle włókienniczym, skąd to zostaje wysłany do USA do Orleanu z zadaniem zakupu bawełny. Ale cały czas jego cichą pasją były róże i mimo, że jego romans z różami rozpoczął się jako hobby, to w efekcie stał się światowym uznanym ekspertem od róż i porzucił karierę biznesie, aby zarabiać na życie w ogrodnictwie i za osiągnięcia w tej dziedzinie otrzymał tytuł doktora nauk przyrodniczych.Był kawalerem Merite Agricole, Kawalerem francuskiej Legii Honorowej. A do tego wszystkiego, był także smakoszem. Francuski rosarianin Francis Meilland kiedyś powiedział o nim: „Był wszystkim naraz, człowiekiem pisanym małymi literami, dobrym pisarzem, dyplomatą i zaskakującym genetykiem”.
W czasie pobytu w USA, najpierw zatrudnia się w firmie Conard – Pyle a potem jest dyrektorem ds. badań w firmie Jackson&Perkins od 1929 do 1937 roku. Zasłynął tam wprowadzeniem szeregu innowacji zwiększających produktywność firmy jak np. przestawienie się się z okulizacji róż na r. canina na multiflorę czy wprowadzenie sprzedaży róż w pojemnikach. Żartobliwie nazywano je na początku różami w puszkach.
Nie wyhodował zbyt wiele odmian/34/, ale wówczas firma korzystała szeroko ze zdobyczy hodowców europejskich jednak ze względu na swoje wybitne kwalifikacje otrzymał przydomek The Doctor. Taką nazwę też nosi poświęcona mu róża wyhodowana w roku 1936 przez Fryderyka Howarda. Mimo, że stał się już obywatelem amerykańskim, zawsze jednak podkreślał swoje francuskie pochodzenie. Francis Meilland, na kongresie francuskich hodowców róż w roku 1939 tak mówił: ” Nicolas, za punkt honoru stawiał sobie, by rozmawiając nie tracić francuskiego akcentu. Jego trzy najwspanialsze róże- Eclipse, Gloaming i Torch - też zachowały wiele francuskiego smaku”. Tę opinię cytuję za stroną internetową roseraie L’Hay.
Twórczość.
Jak już powiedziałem, jego dorobek nie jest szczególnie okazały ilościowo, ale zapisał na swoim koncie tak udane odmiany jak:
Eclipse – chyba jego najbardziej znana odmiana. Niezwykle interesująca historia wiąże się z nazwą tej róży. Otóż w dzień w który zakwitła tj. 30 sierpnia 1932 roku, miało miejsce zaćmienie słońca. Z angielska zaćmienie to eclipse. Odmiana przeszła przez rynek jak burza przynosząc mu główna nagrodę w Bagatelle w czasach gdy te nagrody coś znaczyły, czy nagrodę Davida Fuerstenberga od ARS. w roku 1936.
Również żółta, pnąca King Midas, miała wielkie powodzenie u rosomanes.
Leonard Barron to niezwykła wprost, wspaniała innowacja jeżeli chodzi o mieszańce herbatnie. Otóż Nicolas wpadł na pomysł by skrzyżować Schoerner’s Nutkana z Souvenir de Madame Boullet, w efekcie otrzymał odmianę rodzącą ogromne kwiaty o średnicy przekraczającej 18! cm. Na starej fotografii, która możemy obejrzeć na HMF widzimy dziewczynkę trzymającą tę różę a kwiat przesłania jej całą twarz.
Rochester, to był również niecodzienny pomysł na piękną floribundę o kwiatach urodą niczym nie ustępujących mieszańcom herbatnim.
Mary Margaret McBride ,to różowy mieszaniec herbatni o fantazyjnie powycinanych płatkach
Z bardziej znanych wymieńmy jeszcze: „ Miss America „,” Starlight „,” Yosemite czy Flambeau.
Przy wszystkich swoich wielkich dokonaniach, unikał nadawania różom pretensjonalnych nazw.
Nawet po jego śmierci w 1937 roku, jego hybrydy nadal były wprowadzane do obrotu, jak różowa polyantha Bernice czy pnąca róża pośmiertnie nazwana dla niego = ‚Dr. J. H. Nicolas ‚.
Ma też na swoim koncie trzy wspaniałe książki o różach:
The Rose Manual: An Encyclopedia for the American Amateur (1930, 335 pp.), A Year in the Rose Garden (1936, 105 pp.), i A Rose Odyssey (1937, 238 pp.) wszystkie opublikowane przez Doubleday, Doran & Co. Jak szybko przemija postać znanego nam świata, może świadczyć opowieść kuzyna Nicolasa, zamieszczona na dyskusyjnym form internetowym, który opowiada o tym jak to wszedł w posiadanie pamiątek po swoim wielkim kuzynie w tym również pokaźnego maszynopisu sumującego te pozycje w małą antologię. Nikt już nie był zainteresowany ich wydaniem.
Jednakowoż zapewniam Państwa, że pisarstwo jego jest godne najwyższej uwagi. Już po napisaniu tego szkicu zakupiłem pierwsze wydanie „A Rose Odyssey” z roku 1937. Wstępem do tej wspaniałej opowieści jest autobiografia – czy też może trafniej by było powiedzieć życiorys skreślony własną ręką autora. Zatytułował go: Jak stałem się się ROSARIANINEM. Pozwoliłem sobie przetłumaczyć ten tekst z niezbędnymi skrótami.
Urodziłem się w Roubaix , niedaleko Lille, w pobliżu centrum włókienniczego w północnej Francji. Moje pochodzenie jest czysto galijskie. W moich żyłach, nie ma łacińskiej krwi. My z północnej Francji jesteśmy dumni z naszego czysto galijskiego pochodzenia i uważamy, że etnolodzy błądzą , nazywając Francję narodem łacińskim. To prawda, że w południowej części Francji rasy się bardziej wymieszały wskutek podbojów i wieloletniej dominacji rzymskiej . Oddziaływały tam na miejscową populację inne plemiona jak Burgundów, Wandalów czy Ostrogotów, jako że był to korytarz przez które te plemiona przedostawały się dalej. Dla tych czytelników którzy chcieli by mnie zwizualizować jako małego , ciemnowłosego Francuza z popularnych kreskówek , śpieszę powiedzieć, że jestem blondynem i mam blisko 190 cm . wzrostu. Nadto mówię z wyraźnym akcentem francuskim, nie posługując się przy tym rękoma.Moje najwcześniejsze wspomnienia w życiu, to są szczęśliwe dni w ogrodzie różanym ojca, który to ogród był jednym z najbardziej rozbudowanych amatorskich ogrodów różanych we Francji . Wciąż mam przed oczami nasz letni dom na wzgórzu,w całości pokryty przez dwie pnące róże – różową i bardzo aromatyczną Mmme Sancy de Parabere, która kwitła jako pierwsza, a następnie Felicite et Perpetue, cała w bieli, która pojawiała się później, dzięki czemu mogłem obserwować unikalne połączenie różu i bieli rozpoczynające się różem i kończące się bielą. Pamiętam również po południowej stronie domu, duży budynek z cegły, wysoki na trzy piętra, w całości pokryte piękną pnącą Gloire de Dijon.
Przed domem był trawnik, a na nim dwie duże, owalne rabaty róż - z francuska ” Corbeilles ”. W jednej rosła ulubiona róża ojca tj. Souvenir de la Malmaison a drugą wypełniała najbardziej ulubiona róża mojej matki, Empereur du Maroc,
kolor aksamitny, ciemny, bordowy, od lat standard w porównywaniu dla ciemnych kolorów róży. Gdziekolwiek byłem, zawsze miałem te dwie róże w moim ogrodzie. Różanka właściwa zajmowała obszar około pół hektara i była kwintesencją ” francuskiego ” wzornictwa. Powiedzielibyśmy dzisiaj, że miała geometryczny wzór. W tych dniach mieszańce herbatnie były nieliczne, ostoję różanki stanowiły remontantki, ale były one jeszcze nie zdegenerowane przez niewłaściwe metody rozmnażania, tak jak dzisiaj. To były , z małymi wyjątkami, naprawdę ciągle kwitnące róże. Na przykład, General Jacqueminot zawsze był w rozkwicie. Hybridizer, Pernet-Ducher, jeszcze nie pojawił się na scenie róży, i żółte róże były rzadkością. Było też kilka róż herbatnich i to było wszystko. La France była w wielkiej łasce. A jak ona kwitła i pachniała w całym ogrodzie! Mam La France w moim ogrodzie dzisiaj, ale jakoś tak nie wydaje się by to była taka sama róża. Widocznie szczep jest wyczerpany. Mieliśmy piękne różane drzewa z odmiany Marechal Niel, ale była ona wrażliwa na zimno. Miały więc porobione zabezpieczenia ze słomy wokół każdej rośliny późną jesienią. Nie przypominam sobie, aby jakaś róża była kiedykolwiek utracona. Byłem w Paryżu latem 1936 roku, kiedy dowiedziałem się o niezwykłe późnym przymrozku 16 maja, który zabił kopie wszystkich naszych zachodnich róż w Nowym Jorku, które miały już pąki kwiatowe. W ogrodzie ojca miał miejsce podobny pogrom, ale z innej przyczyny. Siostra moja, jeszcze jako dziecko wybłagała ojca by kupić jej kozę.Koza ta miała ona specjalną zagrodę, jednakże to zmyślne zwierze znalazło sposób by się z niej wydostać i pospacerować sobie po ogrodzie.Gdy ojciec ujrzał tę katastrofę, to płakał z rozpaczy. Kozę zabrał jeden z ogrodników i zapewne skończyła jako gulasz przyprawiony różami.Miałem prawie dziesięć lat, kiedy mój ojciec nauczył mnie okulizować róże. Moja pierwsza lekcja była udana, ale pewnego dnia znalazłem je w takim stanie jak gdyby przeszła tam koza. Dopiero ojciec wytłumaczył mi , że zrobił to specjalnie by lepiej się rozkrzewiały. W ogrodzie naszej posiadłości zwanej Domaine de Cartigny, która była w rodzinie od piętnastego stulecia, rosły piękne i rzadkie drzewa. Pamiętam zwłaszcza jedno szczególne drzewo, najwspanialszy jaki widziałem okaz buka purpurowego.
W tym wielkim ogrodzie, zostało też posiane ziarno, z którego wykiełkowały światowej sławy ogrody Roseraie de L’Hay. Mój ojciec był producentem bawełny i Jules Gravereaux, właściciel dużego domu towarowego, Le Bon Marche w centrum Paryża, przyjeżdżał do nas kilka razy w roku, aby kupić wyroby bawełniane do swego sklepu. Ich interesy zajmowały im tylko kilka godzin, ale Gravereaux zatrzymywał się u nas dwa lub trzy dni, zwłaszcza w sezonie różanym. Pewnego razu, około 1885 roku, Gravereaux zauważył, że chciałby mieć taki ogród różany. Pamiętam, że ojciec odpowiedział: ” Gravereaux, gdybym miał twoją fortunę ,wycofałbym się z biznesu i poświęcił swoje życie róży ”. Jakiś czas później Gravereaux napisał ojcu, że zamierza podążać za jego radą i że ojciec powinien przyjechać do Paryża aby spojrzeć na kilka osiedli , które miał na widoku i wybrać jakieś miejsce najbardziej nadające się do rozwoju dużego rosarium. I tak to L’Hay , stało się wielkim muzeum róż, które każdy miłośnik róż i urody powinien odwiedzić podczas swego pobytu w Paryżu. Natomiast różanka mojego ojca przetrwała do 1914 roku.
Moja edukacja zaczęła się w College de Roubaix którą ukończyłem ze stopniem Bachelor of Letters, oraz Bachelor of Sciences. Następnie studiowałem na Sorbonie na studiach magisterskich, gdzie uzyskałem tytuł doktora. Ja, jako trzeci syn w rodzinie, zgodnie ze starym francuskim zwyczajem, zostałem przeznaczony do służby wojskowej. Po kursie na Politechnice w Szkole Artylerii, osiągnąłem stopień kapitana w wieku dwudziestu siedmiu lat, ale uszczerbek na zdrowiu /wzrok/ zmusił mnie do wycofania się z armii. Nasza fabryka bawełny powstała w 1810 roku i była oparta o import amerykańskiej bawełny żaglowcami. Więc mój ojciec wysłał mnie do Ameryki, aby kupić surową bawełnę dla firmy. I tak oto znalazłem się w Ameryce, ale bez intencji pozostawania na stałe. Jednakże w Nowym Orleanie poznałem pewną młodą damę z Chicago która zimowała wraz z rodziną na południu. Stało się nieuniknione. Tak oto stałem się obywatelem amerykańskim i jestem dumny z mojego amerykańskiego obywatelstwa.
Mój ojciec zmarł, wybuchła wojna. Wkrótce po wojnie zdecydowałem się na profesjonalne zajęcie się różami. Rząd francuski, który zawsze uważnie śledzi poczynania swoich obywateli za granicą, uznał moje starania poprzez przyznanie mi krzyża Legii d’honneur i Merite Agricole dla mojej pracy na polu róż , a także Palmę Academiques w uznaniu dla działalności pisarskiej. -
Jacques – Julien Margottin i jego róże
Nie wszyscy hodowcy i szkółkarze w historii róż, są poza wszelkimi podejrzeniami w swoich kontaktach ogrodniczych. Kilku pomniejszych francuskich szkółkarzy w XIX wieku zmieniało nazwy popularnych róż i sprzedawało je pod tymi nowymi nazwami. Wyobraźmy sobie, że odkryłeś, gdy zakwitły róże, że dwie róże o różnych nazwach są takie same.
W latach 1851-1881 paryski hodowca róż Margottin — nie bez powodów podejrzewany był — przynajmniej dwa razy- o uznanie róży wyhodowanej przez kogoś innego za swoje własne dzieło.
Jacques-Julien Margottin, /1817 – 1892/, został sierotą już w wieku czternastu lat. Wkrótce zaczął pracować jako praktykant ogrodniczy u hrabiego Mole w Castle Marais, gdzie pracował przez trzy lata. W 1838 roku, spędził rok na studiach ogrodniczych, a w następnym roku został zatrudniony jako główny ogrodnik u J. Alexandre Hardy w rosarium w Ogrodach Luksemburskich w Paryżu. W następnym roku miały miejsce dwa inne znaczące dla niego wydarzenia: ożenił się z kobietą, z którą dochował czwórki dzieci i założył własne szkółki róż, dzierżawiąc tereny w Ivry. Pod koniec dzierżawy, prawie dwadzieścia lat później, kupił nieruchomość w Bourg-la-Reine, obecnie południowym przedmieściu Paryża, i przeniósł tam swoją szkółkę.Był członkiem Narodowego Towarzystwa Ogrodniczego, pełniące również funkcję w jego redakcji. W 1878 został odznaczony Legią Honorową.
Po wprowadzeniu swoich pierwszych trzech róż w 1845 roku, przez lata wyhodował około osiemdziesięciu odmian róż, głównie remontantek i burbonów. z których wg HMF 8 jest uprawianych do dziś: General Cavaignac” z 1849 r.; „Louise Odier”/chyba, sporne/, 1851, jeśli jest jego własnością;
„Jules Margottin”, 1853; „Triomphe de l’Exposition”, 1855; „Anna Alexieff”, 1858; i „Ks. H. D’Ombrain’, 1863., Souvenir du Comte Cavour.
Remontantka „Generał Cavaignac” nosi imię Louisa Eugene’a Cavaignaca, generała, który w wyborach prezydenckich w 1848 roku startował przeciwko Napoleonowi III i przegrał z nim to starcie wyborcze. Pełnił również funkcję szefa rządu wykonawczego od czerwca do grudnia. Bez wątpienia przegrał wybory częściowo dlatego, że jego rząd tymczasowy nałożył dodatkowy podatek gruntowy, który nie zwalniał biednych. Był orędownikiem republiki, podczas gdy Napoleon III wkrótce uczynił swoje rządy reżimem autokratycznym. Ale do tego czasu Generał Cavaignac poślubił Louise Odier.
Róża „Generał Cavaignac” jest krępego wzrostu, dość kłująca, ma bardzo pachnące, bardzo pełne, kwiaty z płatkami jaskrawego różowego różu lub ciemnego karminowy, jaśniejszy na spodzie. Jego ulistnienie sugeruje, że równie dobrze, może być mieszańcem róż chińskich, a nie remontantką.
Jak już wspomniałem w 1851 roku, kiedy generał poślubił Louise Odier, róża o imieniu panny młodej pojawiła się w obiegu handlowym. Kobieta ta była córką Jamesa Odiera, bogatego mężczyzny, którego hobby polegało na hybrydyzacji pelargonii i innych kwiatów. Wyhodował jedną różę w 1849 roku – „Gigantesque” – drugą możliwością była „Louise Odier”. Ale nie jesteśmy pewni autorstwa tej drugiej róży.
Chociaż przez lata sugerowano, że ojciec panny Odier, był prawdziwym hodowcą, to równie dobrze mógł to być doświadczony ogrodnik Jamesa Odiera Jacques Duval, który był faktycznym propagatorem wielu pelargonii Odiera – jeśli nie także innych jego kwiatów. Rzeczywiście, Odier był oskarżony za przypisanie własnego imienia do wystawionych przez Duvala pelargonii. Po śmierci Odiera i Duvala , Margottin, który wprowadził do handlu tę różę wiele lat wcześniej, w czerwcowym numerze „Journal des Roses” z 1883 roku, napisał artykuł, w którym twierdził, że to on wyhodował różę „Louise Odier” z nasion zapylonych różą, której imienia, nie mógł sobie przypomnieć.Co ciekawe, w „The Gardener’s Monthly ” 1863 , ze stycznia, wspomniano, że Margottin wyhodował z „Louise Odier” siewki we „wszystkich odcieniach koloru, od czystej bieli do ciemnego szkarłatu”, ale „wszystkie okazały się bezwartościowe. Róża, którą nazwał „Louise Margotin” dla swojej córki, wydawała się obiecująca, ale też okazała się nietrwała.
„Louise Odier”, rośnie na mocnych pędach z bordowo zabarwionymi kolcami. Daje piękne, powtarzalnie kwitnące kwiaty, płaskie i okrągłe, o delikatnym, intensywnym różu, często z domieszką lawendy pośrodku. Jedna z najbardziej obficie kwitnących starych róż, wydziela cudowny zapach, a każde wąchanie, – jak ujął to Peter Beales, „zaprasza na kolejne i kolejne i kolejne”.
Odmiana „Jules Margottin” jest dość często spotykana, ale głównie w północnej Europie. To remontantka, o blado szkarłatnym kwiecie — wygina swoje kolczaste pędy pod ciężarem rozlicznych kwiatów. Rośnie do około 1,5m wysokości, choć można ją również bardziej trzymać w ryzach. Całkowicie otwarte kwiaty są prawie płaskie z postrzępionymi falbankami płatków, które wydzielają silny, pyszny zapach Dobrze powtarza kwitnienie. W deszczową pogodę ma tendencję do zapraszania pleśni.
Pomimo tej wady, „Jules Margottin” był często używany w hybrydyzacji i może pochwalić się około 17880 potomkami.
Róża została nazwana na cześć najstarszego syna Margottina, który był przyjacielem syna angielskiego hodowcy George’a Paula, co wskazuje na międzynarodowy związek między hodowcami róż. Jako ogrodnik, Jules założył własną szkółkę , gdzie wyhodował siedem odmian róż, ale tylko jedna z nich przetrwała. Ta róża, to „Mme Jeannine Joubert”, ciemnoczerwony Bourbon, który jest dostępny tylko we Flora Linnea Nursery w Szwecji i na zamówienie we Freedom Nursery w Ohio.
Czwartą zachowaną różą Margottina ojca, jest remontantka „Triomphe de l’Exposition”. Na Wystawie Paryskiej w 1855 r. Margottin zdobywa nagrodę za najpiękniejszą różę na wystawie. Dumnie, pompatycznie lub jedno i drugie,
nazwał ją tak ze względu na swoje zwycięstwo. Głęboko czerwona róża, pełna i ćwierćrozetowa z oczkiem i wydzielająca słodki zapach, „Triomphe de l’Exposition” jest różą mało znaną w świecie anglojęzycznym, choć w Kanadzie sprzedawana była jeszcze w 2011 roku . Jej głęboko ząbkowane liście zaczynają się od odcienia żółto-zielonego a dojrzałe przechodzą do ciemnej, błyszczącej zieleni. Kolce są stosunkowo nieliczne. Krzew zapełnia się licznymi pędami i kwiatowymi, tworząc bardzo pełny krzew o wysokości do półtora metra.Kim była Anna Alexieff, dla której Margottin nazwał tę różę, tym bardziej, że to jedna z 5-6 róż Margottina jakie przetrwały do naszych czasów/ a wyhodował ich około 80/. Wydaje się, że nikt nie wie. Być może była drugą Lady X. Jeśli wygląd róży jest w ogóle jej reprezentatywny, byłby to typ tajemniczej kobiety, przyciągającej do siebie wszystkie oczy po wejściu np. do opery. Kobiety w drogich sukniach Worth, z dekoltem, patrzyłyby z zazdrością na jej liliowo-różową, satynową suknię mieniącą się srebrzyście, jej wysoki, marszczony kołnierzyk podkreślający jej urodę, całość zapowiadająca jedwabną suknię wieczorową ozdobioną piórami przez Givenchy sto lat później. Pokrój rośliny mocny, energiczny, zwarty, rośnie do 150 cm. co sprzyja prowadzeniu jej się wokół krótkiej kolumny. Kwiaty jak z satyny liliowo różowe, ogromne, pełne tworzą delikatną plątaninę płatków. Bardzo kobieca róża. Obficie kwitnie, zwłaszcza jesienią.
Ksiądz H. D’Ombrain chociaż był czynnym wikariuszem najpierw w mieście Deal, kilka mil od Dover, a następnie w Westwell, niedaleko Ashford, jego pasja do róż sprawiła, że przeczesał znaczną część Francji w poszukiwaniu nowych odmian do swoich ogrodów. Ponadto pod pseudonimem D. Deal, jest autorem wielu artykułów na temat ogrodnictwa. W 1876 był kluczową postacią przy staraniach o założenie pierwszego na świecie stowarzyszenia miłośników róż, National Rose Society of England, dla którego pełnił funkcję pierwszego sekretarza.
Napisał książkę Róże dla amatorów w 1887 roku gdzie przenikliwie zauważył , że róże herbaciane i noisettes wypierają remontantki. W latach 1888-1902 opublikował na własny koszt National Rose Society, poprzednik The Rose Annual, którego wydawanie rozpoczęło się pięć lat później. Najwyraźniej wielebny wywarł wrażenie na Margottinie jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej, ponieważ róża mu poświęcona weszła do handlu w 1863 roku. Onże, nie tylko wprowadził róże noisettes do Anglii, ale także spopularyzował klasę róż bourbońskich. Przede wszystkim bronił swojego ulubionego Noisette „Marechal Niel’, który do dziś pozostaje jedną z najpopularniejszych Noisettes. Wielebny Henry D’Ombrain zmarł w październiku 1905 roku. Burbon jemu poświęcony, ma raczej potargany wygląd kwiatu, podobnie jak „Anna Alexieff”. Jednak kolorystyka jest bardziej złożona, zewnętrzny krąg jasnoróżowych płatków przechodzących w liliowy lub fioletoworóżowe, podczas gdy środkowe płatki stają się karminowe lub miękkie, jasnoczerwone. Ta urocza, pachnąca róża prawie wyginęła, ale szczęśliwie rośnie w moim ogrodzie i kilku innych kolekcjach.”Mimo już podeszłego wieku, Jacques Margottin, miał, jak byśmy to dziś powiedzieli, parcie na szkło. W 1880 roku młody ogrodnik Armand Garçon wyhodował różę, którą nazwał „Le Bienheureux de la Salle” („Błogosławiony La Salle”) Miał on już za sobą nagrody za niektóre ze swoich róż, które wystawiał pod auspicjami Towarzystwa Ogrodniczego w Rouen, z których jedna zdobyła nawet Premię na Światowej Wystawie w Paryżu w 1867 roku. Kiedy Margottin zobaczył,” Le Bienheureux de La Salle ” w ogrodzie A.Garcona , przekonał swoją zamożną klientkę, panią Isaac Péreire by wykupiła prawa do tej róży, najwyraźniej z obietnicą zmiany nazwy róży na jej cześć. Margottin , który prowadził sprzedaż tej odmiany, mało tego, że zmienił nazwę tej róży wystawiając ją na wystawie w Londynie w 1882 roku jako „Mme Isaac Péreire”, to jeszcze podał ją jako własne dzieło. Kiedy Towarzystwo Ogrodnicze w Rouen dowiedziało się o tym nadużyciu, napisało list protestacyjny, w którym zarzucało Margottinowi fałszerstwo. I chociaż nazwa róży nie wróciła do swojej pierwotnej nazwy, imię Armanda Garçona zostało uhonorowane jako prawdziwego hodowcy. Być może to upokorzenie jest powodem, dla którego Margottin nalegał potem w Journal des Roses, że to on, a nie James Odier (lub Jacques Duval) wyhodowali „Louise Odier”. Ponieważ ci panowie już nie żyli, nikt mu wówczas nie zaprzeczył. Czyżby znów zamienił honor na hańbę?
Kończąc przyjemniejszą nutą. Kobietą uhonorowaną imieniem tej róży była Fanny Péreire (1824 -1910), siostrzenica Izaaka Péreire, który poślubił ją, gdy miała szesnaście lat. Isaac był bogatym bankierem paryskim mogącym się pochwalić wieloma lukratywnymi inwestycjami. Był także znanym kolekcjonerem sztuki, który posiadał obrazy Ingresa, Murillo, Rembrandta i innych. Kiedy kolega namawiał go do kupienia Vermeera, zrobił to, zasadniczo zapoczątkowując sławę Vermeera. Podobnie jak jej mąż, pani Pereire, była Simonistką, uważającą, że biedni powinni być wspomagani i chronieni przed bogatymi.
Kiedy lekarz uratował życie ciężko chorej córce w 1878 roku, pani Périere ufundowała szpital dla społeczności Armainvilliers, gdzie rodzina Pereire miała posiadłość . Po śmierci męża zaopiekowała się całą dalszą rodziną. „Mme Isaac Périere” to wielka róża nazwana na cześć kobiety o wielkim sercu.W numerze pierwszym z roku 2019, biuletynu Roses Heritage Society , znajdziemy piękny felieton Darella Schramma zatytułowany ” The roses of Margottin” To właśnie jest jego tłumaczenie.
-
Jan de Vink i jego miniaturowe róże
Jan de Vink (1888–1974)
Jan de Vink urodził się i kształcił w znanym na całym świecie regionie ogrodniczym Boskoop w Holandii, gdzie już w wieku dziesięciu lat zaczął okulizować róże. Miniaturkami zainteresował się od 1930 roku, mimo tego , że to jego hobby narażało go na niewybredne żarty kolegów, którzy nie widzieli w tych pomysłach żadnej wartości komercyjnej. Jak widzimy Jan de Vink dość wcześnie zauważył możliwość wykorzystania „Rouletii” do opracowania linii róż miniaturowych.Trzeba bowiem zwrócić uwagę iż pomimo tego , że Rouletti znana była od bardzo dawna, to jednak szerszy świat usłyszał o niej dopiero w roku 1920 gdy Henry Correvon zdecydował się ją przedstawić do handlu. Tak więc de Vink skrzyżował „Rouletii” z karłową polyantą Gloria Mundi i tak oto przed rokiem 1935 otrzymał pierwszą swoją udaną hybrydę, która początkowo otrzymała od niego nazwę Peon. Nazwa Tom Thumb pojawiła się nieco później a nadał ją jej Robert Pyle. Tzw. literatura przedstawia ten moment różnie. Według jednych to Jan de Vink wysłał swoją miniaturkę do Ameryki, ale np Sean McCann opisuje to inaczej. Otóż według niego , to Robert Pyle, w czasie swej podróży po Europie w poszukiwaniu nowości i nowych inspiracji wizytował między innymi szkółki de Vinka i zauważył tam ową ciemno czerwona miniaturkę. Już w chwili, gdy ją zobaczył, Pyle zdał sobie sprawę z potencjału tej miniaturki. Wziął ją do Stanów Zjednoczonych, zmienił jej nazwę na Tom Thumb i opatentował. Była to pierwsza róża miniaturowa opatentowana w Ameryce. Dopiero wówczas zdecydował się pokazać ją publiczności/ klientom/. Pieniądze, które napływały od Roberta Pyle postawiły Janowi de Vink gospodarstwo na nogi, mógł na przykład wybudować szklarnie z prawdziwego zdarzenia. Hodowla kolejnych miniaturek ruszyła z kopyta a żartobliwym kolegom nie było już do śmiechu. Na rynku amerykańskim pojawiają się takie jego odmiany jak: Cinderella (1953)umieszczona w roku 2000 w galerii miniaturowych sław, „Simple Simon” (1955), „Baby Bunting” (1953), „Bo-Peep” „(1950),„ Red Imp ”(1951),„ Red Elf ”(1949) i„ Midget ”(1941).
Druga wojna światowa była dla Jana bardzo trudna. Jego ziemia i szkółki zostały przejęte i wykorzystane do produkcji żywności podczas okupacji. Gdyby nie Conard-Pyle Company w Ameryce, róże de Vinka i jego wysiłki hodowlane mogłyby zostać utracone.
Podczas gdy Star Roses oferował swoje róże na rynku amerykańskim, angielska szkółka Thomasa Robinson przedstawiła niektóre późniejsze miniatury de Vinka w Anglii. Zostały one nazwane na cześć postaci z rymowanek. Należą do nich „Simple Simon”, „Willie Winkie” (1955) i „Humpty Dumpty” w 1952 r.
Jan de Vink przestał hodować róże na początku lat 70. XX wieku …
Z jego hodowli, powstało około 15 odmian, a niewątpliwie najsławniejsze z nich to pierworodny Tom Thumb i według mnie najpiękniejsza wyhodowana w roku 1953 – Cinderella.
Dzieło tego upartego Holendra zostawiło bardzo znaczący ślad w hodowli róż na świecie. To z jego dorobku korzystali wielcy świata róż jak Pedro Dot, Ralph Moore czy firma Meillandów. Mnie więcej w tym samym czasie co de Vink w Hiszpanii działał Pedro Dot, który swoją przygodę z miniaturkami rozpoczął w parę lat po de Vinku i zapewne to z jego inspiracji w swoim programie hodowlanym używa Rouletti. Tom Thumb jest używany powszechnie w hodowli nowych odmian.
Mansuino , włoski rosarianin znany z utworzenia całej rodziny róż zwanych od jego nazwiska mansuinianami użyje Toma do zredukowania rozmiarów cierpiącej na nieograniczony apetyt na przestrzeń r.banksa. Zapylając Toma Thumb pyłkiem rosa banksiae uzyskuje wspaniałe pnącze Purezza. Nadal jest ono bujne ale już rozmiarach dających się objąć naszą wyobraźnią.
W roku 1956 , Wilhelm Kordes zapylając pyłkiem Toma Thumb – World’s Fair uzyska w pięknej czerwieni karłową Zwergonig, która będzie królowała przez kilkadziesiąt lat w ofercie miniaturek Kordesów.
Nie przeoczył też Ralph Moore pojawienia się Toma. Już w 1940 użył go do zapylenia swojej floribundy Carolyn Dean. Otrzymał w ten sposób siewkę którą nazwał Zee. Jak podaje HMF , Zee staje się rodzicem bądź dziadkiem wszystkich miniaturek Ralpha Moore.
W bardzo prosty sposób wykorzystał Toma Thumb Mathias Tantau. Zapylił go w 1956 roku mianowicie pyłkiem zabawnej floribundy Mascarade przenosząc jej oryginalny i zabawny kolor na powstałą w ten sposób miniaturkę której ten strój niewątpliwie bardziej przystoi tworząc w ten sposób bardziej integralną całość.
No i przede wszystkim korzystał z możliwości Toma sam J.de Vink, że poprzestanę na chyba jego najlepszym dziele gdy to zapyla w roku 1953 Cecile Brunner jego pyłkiem, uzyskując w ten sposób prześlicznego Kopciuszka – Cinderellę.
Róże Jana de Vink
Baby Bunting
Bo-Peep
Cinderella
Humpty – dumpty
Lillan
Midget
Pixie
Prince Charming
Red Elf
Red Imp
Simple Simon
Sweet Fairy
Tinker Bell
Tom Thumb
Willie Winkie
-
Joseph Schwartz i jego druga żona Schwartz Marie Louise
Joseph Schwartz urodził się w rodzinie ogrodnika Georges Schwartza i Anna-Maria Fage. 13 marca 1846 w Bourgoin a zmarł 11 października 1885, kiedy właśnie zaczął był zbierać owoce swojej ciężkiej pracy./ 1846 – 1885/
Jean Baptiste Guillot, roku 1864 zatrudnia na szefa uprawy osiemnastoletniego alzatczyka Joseph’a Schwartz’a, który świetnie się sprawdza jest chętny do pracy i do nauki. Nic wiec dziwnego, że historia przedsiębiorstwa Jean’a Baptiste Guillot kończy się w 1871 przez sprzedaż La Terre des Roses swojemu pracownikowi, właśnie Schwartzowi.Sukcesy hodowlane przychodzą szybko. W roku 1871 zakupił” La terre des roses ‚ od Guillota starszego.Staje się to możliwe, jako że Syn Guillota, opuszcza go w roku 1853 i zakłada własną firmę. Umowa przewidywała, że Schwartz zapłaci 6000 franków. Oststecznie stanęło na dwu ratach po 2000 franków i 400 franków rocznej renty.
Wkłada całą swoją energię w prace hybrydyzacyjne i wkrótce osiągnie międzynarodową sławę. Już w tym samym roku prezentuje wyhodowaną przez siebie odmianę. Jest to remontantka Prince Stirbey, dalej Auguste Rigottard, Madame George Schwartz . Jednakże prawdziwy sukces przychodzi w rok później, gdy to pokazuje Mademoiselle Eugenie Verdier a zwłaszcza inną remontantkę La Reine Victoria. Miarą tego sukcesu niech będzie , że odmiana ta po dziś dzień cieszy się dużą popularnością wśród rosomanes i wygląda na to, że zainteresowanie tą odmianą prędko nie przeminie bo choć ze zdrowotnością u niej nie najlepiej, to jednakże uroda kwiatów mimo upływu półtora wieku nie przestaje zachwycać. Wyrazy uznania i wyróżnienia następują jeden po drugim. Chevalier du Merite d’Agricole i złoty medal na wystawie ogrodniczej w Lyonie w roku 1872.
Pierwsza żona Seraphine Rigottard zwana Zofią, którą poślubił w roku 1872, zmarła w roku 1880 w wieku 33 lat na tyfus, pozostawiając dwu synów tj.siedmioletniego Louisa i czteroletniego Andre. W roku 1881 w Venissieux k. Lyonu, żeni się po raz drugi z Marie Louise Trievoz/1852 – 1938/córką karczmarza z Guilloterie.W roku 1882 przychodzi na świat syn George, który po roku umiera. W roku 1883 rodzi się im drugi syn, którego również nazywają George. W roku 1884 przychodzi na świat drugi ich syn Joseph.
W roku 1884, został jednogłośnie wybrany razem z Francois Lacharme do reprezentowania hodowców róż z Lyonu na dużej wystawie w Petersburgu, z okazji koronacji nowego cara Aleksandra III (Rose: Empereur Alexandre III), która odbywała się od 5 do 17 maja w Michajłowskim Maneżu.Wystawa ta prezentowała kolekcję ogrodów z całego cesarstwa Rosyjskiego. W czasie podróży do Rosji j Joseph Schwartz poważnie się przeziębił, po którym już nie odzyskał zdrowia i zmarł rok później w październiku 1885. Pochowany został na cmentarzu Venissieux gdzie żegnał go tłum przyjaciół oddając mu hołd ostateczny.
Rządy w firmie przejmuje żona, która ostatecznie przekazuje ją swemu pasierbowi , synowi Józefa z pierwszego małżeństwa – Andre / 1876 – 15 marca 1944/. Jako Schwartz Fils doprowadził do wydania katalogu „Katalog et Prix Veuve Courant Joseph Schwartz w 1888 „. André również hodował róże i na swoim kocie może zapisać około 70 nowych róż.Ożenił się z Marie Jacquety/ 20 czerwiec 1888 -20 sierpień 1986/ z Avignon - 14 czerwca 1911. Mieli troje dzieci: Stefanię /1912 – 2005/, Simonę/1914 – 2001/ Cecylię , urodzoną w roku 1922.
Późniejsze losy Andre Schwarz po 1933 roku nie są mi znane. Jego brat Louise / 1873 – 1959/ umiera bezpotomnie.
George Schwartz, syn z drugiego małżeństwa z Marie-Louise, został zawodowym żołnierzem/?/ i nie pozostawił po sobie potomków. Natomiast Joseph Schwartz II/1885 – 1962/ ożenił się 26 kwietnia 1926 z Magdalene Clerc 1897-1962/ z którą miał cztery córki – Odile, Colette, Anne Marie i Francoise. Jak więc widzimy Joseph Schwartz nie ma już męskich potomków.
We Francji, 28 maja 1999 roku, w dniu otwarcia 8 Międzynarodowej Konferencji na temat starych róż, został wydany znaczek pocztowy z wizerunkiem róży „Madame Alfred Carriere” stworzonej przez Schwartza w 1875 roku
Chciałem bardzo mocno podkreślić rolę żony. Pani Schwartz pracuje niestrudzenie i dzieli pasję męża do uprawy róż. To kobieta z charakterem, inteligentna, niestrudzona, szybko zajmuje poczesane miejsce w rodzinnym biznesie, może , przypomnijmy, była córką karczmarz i niewiele miała wspólnego z ogrodnictwem.
Marie-Louise SCHWARTZ, jej panieńskie nazwisko to Marie Louise Trievoz/1852 – 1938/, wdowa po znanym hodowcy róż Józefie Schwartz/1846 -1885/ – była jego drugą żoną. Pierwsza, zmarła w roku 1880 w wieku 33 lat na tyfus. Ona, córka karczmarza z Guilloterie pod Lyonem decyduje się na małżeństwo z ogrodnikiem. Pobierają się w roku 1881 w Venissieux. W rok później rodzi się ich wspólny syn George, który niestety zmarł w 1883 roku, nie popada jednakże w rezygnację, smutek przezwycięża z godnością – pracą. W roku 1883 rodzi drugiego syna, którego również nazywają George po dziadku.
Nowa pani Schwartz pracuje niestrudzenie i dzieli z mężem pasję do uprawy róż. Kobieta z charakterem, inteligentna, niestrudzona, zajmuje poczesne miejsce w rodzinnym biznesie. Te cechy sprawiają, że gdy przychodzi kolejny cios, choroba i śmierć w wieku zaledwie 39 lat – męża, może mu obiecać , że po jego śmierci zatroszczy się o przyszłość rodziny. A trzeba wiedzieć, że Joseph zostawia dwu synów z poprzedniego małżeństwa tj. Andre i Louisa oraz ich drugiego wspólnego syna Józefa, w tym momencie noworodka. Ale wracajmy do naszej wdowy, jak to w świadomości rosomanes się utrwaliła – Vewe Schwartz. Miała wtedy 33 lata. Bez własnego statusu, jako kobieta przy mężu, jest ledwo rozpoznawana przez patriarchalne wówczas i bardzo mizoginiczne jak na dzisiejsze normy, społeczeństwo i to pomimo faktu, że większość żon hodowców róż współuczestniczyło aktywnie i skutecznie w prowadzeniu firm. Marie Louise nie poddaje się.Opowiadając tą historię, musimy pamiętać, że jesteśmy w Lyonie. Od początku osiemnastego wieku, to miasto staje się bardzo ważnym punktem odniesienia, ponieważ, między innymi, Józefina, żona Napoleona, który szczególnie lubiła to miasto, silnie wspiera tworzenie w 1793 roku, słynnego ogrodu botanicznego w Croix-Rousse.
Klimat tu jest bardzo korzystny dla uprawy róż/i nie tylko/. Jest też możliwość dość łatwego nabycia dużych obszarów dobrej ziemi uprawnej. Wpłynęło to na fakt osiedlenia się tych okolicach dużej liczby producentów. Lyon zdobywa sobie tytuł „Stolicy Róż.”
Być może w żadnym innym mieście na świecie,nie zobaczymy takiego stężenia rosarian. Wspomnijmy kilku: Plantier, rodzina Guillot, Pernet i Ducher,Gaujard i Orard, Laperiere,Bernaix i td. W jednym z opracowań znalazłem informację, że w niektórych latach drugiej połowy dziewiętnastego wieku było ich nawet około stu!Jak widzimy łatwo jej nie będzie, ale Madame Schwartz ma bardzo silną osobowość i nie brakuje jej determinacji . Już pierwsza odmiana, którą samodzielnie proponuje do obrotu handlowego- Jean-Baptiste Casati – wzbudza podziw i entuzjazm. Dalej też jest nieźle. Mademoiselle Marie Drivon,Apollo Verdier” i „Monsieur Auguste Perrin.
Wpaja dzieciom miłość do róż , uczy uprawy i techniki hybrydyzacji syna Andre, szykując go na następcę i spadkobiercę dorobku ojca, który w swoim krótkim życiu stworzył tak wspaniałe odmiany jak Reine Victoria,Madame Alfred Carriere czy Bijou des Prerie – żeby wymienić tylko kilka z nich.Marie Louise ma 48 lat, jest wciąż pełna energii, pracuje bez wytchnienia i jest podziwiana przez męską widownię. Nadchodzą jej dobre czasy, oferuje na rynek takie wspaniałości jak Roger Lamebelin czy Madame Ernest Calvat. Andre osiąga 25 lat i Madame Schwartz decyduje się na oddanie w jego ręce słynnej w Lyonie Firmy. Oferuje jeszcze dyskretną, ale znaczącą pomoc. Dba o to by przejmować najbardziej uciążliwe zadania.
Życie kobiet w rodzinie Schwartzów nie jest łatwe. W roku 1911 Andre poślubia Cecile. Nie cieszą się jednakowoż swym szczęściem zbyt długo. Przychodzi wojna i Andre zostaje powołany do wojska. Firma znów na barkach kobiet, ale nie jest to zwłaszcza dla madame Schwartz jakaś nowość. Pracuje wytrwale co jest doceniane przez lokalną społeczność i co docenia lokalna prasa pisząc o niej jako o najlepszym przykładzie dzielnych francuskich kobiet które błyskawicznie przystosowały się do nowych warunków a ich ogród różany jest imponujący , a róże w nim nigdy nie były tak piękne – jak gdyby były dumne z tego , że mogą się rozwijać będąc pod opieką kobiet. W roku 1938 spoczęła obok swego męża na cmentarzu Venissieux. Miejscowe towarzystwo historyczne upamiętniło tych wielkich hodowców założeniem mini rosarium na tej kwaterze. Pani Schwartz była najsławniejsza, ale nie jedyna z wdów po ogrodnikach. W samym Lyonie działała jeszcze wdowa Ducher. Dalej, Leroy w Anger,Eugenie Leloup w Le Mans czy Madame De Chamois Sezanne w Brie.Odmiany wyhodowane przez bohaterkę niniejszego artykułu.
Abbé Thomasson
Anna Chartron
Aurore (china, Schwartz, 1897)
Baron de St. Albe
Baron Elisi de Saint-Albert
Baronne J.-B. de Morand
Bellina Guillot
Ceres (tea, Schwartz, 1896)
Charles Métroz
Cora
Dr. Rouges
Duc de Caylus
Flora (hybrid multiflora, Schwartz, 1888)
Georges Schwartz (tea, Schwartz, 1899)
Georges Schwartz (Tea, Schwartz, 1889)
Jean-Baptiste Casati
Joseph Schwartz
Jules Prion
La Favorite (hybrid tea, Vve. Schwartz, 1899)
La Tosca
Madame Anthérieu-Périer
Madame Charles Worth
Madame de Moidrey
Madame Delespaul
Madame Delville
Madame Ernest Calvat
Madame Ernest Perrin
Madame G. Mazuyer
Madame Henri Perrin (Hybrid Perpetual, Schwartz, 1892)
Madame J.-F. Trievoz
Madame Lucile Coulon
Madame Veuve Ménier
Mademoiselle Geneviève Goujon
Mademoiselle Germaine Molinier
Mademoiselle Juliette Berthaud
Mademoiselle Marie Drivon
Mademoiselle Marie Thérèse Molinier
Monsieur Auguste Perrin
Monsieur de Morand
Monsieur Mathieu Baron
Monsieur Triévoz
Morphée (hybrid perpetual, Schwartz, 1887)
Mrs. Charles Frederick Worth
Roger Lambelin
Souvenir d’Aimé Terrel des Chenes
Souvenir de Lucie
Souvenir de Madame Gaston Menier
Souvenir de Mademoiselle Marie Drivon
Souvenir de Monsieur Gomot
Souvenir de Rose Terrel des Chênes -
Kiese Hermann
Ten jeden z bardziej znanych na przełomie dziewiętnastego i dwudziestego wieku/ poza Peterem Lambertem/ hodowców niemieckich, urodził się w roku 1865 w miejscowości Frankenstein, dzisiejsze Ząbkowice Śląskie. Według innych źródeł w Erfurcie. czytaj więcej…
-
Klimienko/Klimenko/Wiera i Zinajda oraz ich Róże
Na zdjęciu: Zinajda Клименко . Kiedyś w ZSRR było w modzie uprawianie róż. Można je było spotkać nie tylko w ogrodach przydomowych, ale również upiększały ogrody, parki i kwietniki. Teraz rosyjski rosomanes musi się naprawdę ciężko natrudzić, aby zdobyć jakiekolwiek krajowe odmiany róż. Holenderskie, angielskie, francuskie i niemieckie – proszę, jakie chcesz. czytaj więcej…