P
-
Park Wilhelmshohe
fotografie: Marian Sołtys Europa Rosarium Sangerhausen 2009.
Róża ta zawiera w sobie 1/4 krwi herbatniej przez Duftwolke, 1/4 floribundy przez Uwe Seeler i 1/2 galijskiej przez rosa gallica versicolor. Stąd klasyfikacja jej nie jest sprawą jednoznaczną. HMF podaje wprawdzie, jest to galijska, ale cóż z galijskiej w niej pozostało ?
Fotografie – przez uprzejmość Pani Małgorzata Kralka w Europa Rosarium Sangerhausen 2013.
Niewątpliwie wygląd liści, bo już z odpornością na czarną plamistość – nietęgo. Kwiat wyszedł niezbyt kształtny, zagubił ów nieuchwytny wdzięk, zapach bliżej nieokreślony, no i nie wiadomo jak z mrozoodpornością, ale na pewno nie jest to już 4 strefa jak u galijskich. Odnotowuję to jako ciekawostkę i ślad poszukiwań Kordesa czegoś nowego. Jest to już rok 1987 a więc doskonale wie o sukcesach Austina. Zapewne próbuje znaleźć jakąś odpowiedź na olśniewające wprowadzenie róż galijskich do rodziny współczesnych mieszańców. Jak widzimy jeszcze długa droga przed nim. Z rosa kordesii znacznie lepiej mu poszło.
P ochodzenie:/Duftwolke x Uwe Seeler/ x rosa gallica versicolor.
Z całą pewnością ten historyczny park Wilhemshohe zasługuje na lepszego imiennika.
-
Petite Pink Scotch
Fotografie – Nina Wroobel, różanka ogrodu botanicznego w Bronx.
Klasyfikacja tej odmiany jest wysoce niepewna z racji tej , że jest uroczym wprawdzie ale bastardem. Znaleziona została w roku 1949 przez Jacksona M. Batchelor z Willard w Północnej Karolinie. Nazwa jej sugerowałaby , że to pimpinellifolia. Tak jednakże nie jest . Zgodnie twierdzi się , że to mieszaniec róży wichury. Jednakże w opisie odmianowym szkółki The Antique Rose Emporium , znajdziemy sugestię, że jej znalazca sugerował, że pochodzi ona od szkockich emigrantów zamieszkujących te tereny a jej rodowód przesuwa na połowę osiemnastego wieku. Pochodzi bowiem konkretnie z posiadłości w Cape Fear River koło Willimington, zamieszkałej od roku 1750. Zatem nie może w tym świetle być uważana za mieszańca róży wichury. Zapewne dlatego Ogród Bronx zaklasyfikował ją jako mieszańca spinossimy. Znalazca przekazał w roku 1956 sadzonki do National Arboretum, które zajęło się dalszym propagowaniem tej odmiany.
Kwiaty pełne, małe, pomponikowate, różowe blaknące do prawie białych.
Zapach – lekko pachnące.
Krzew – o wiotkich pokładających się pędach dorastających do 3-4 m długości. Wspaniale nadaje się do okrywania zboczy, skarp i stoków. Odporna na niesprzyjające warunki uprawowe w tym na suszę, oraz na choroby grzybowe.
Liście - drobne.
-
Pharisaer
Mieszaniec herbatni ,
Hodowca – Wilhelm Hinner , rok 1901.
Walter Hinner był zatrudniony w szkółkach Petera Lamberta w 1897 roku, a następnie założył własną z Nicolą Welter w 1900/01 (Welter & Hinner). Hinner opuścił tę firmę w 1901 roku, aby założyć własną szkółkę również w Trewirze. Najwyraźniej mu nie szło skoro w 1906 roku jest postrzegany jako pracownik Geduldiga w Aachen. W 1908 r. Ponownie osiedlił się w Lohausen pod Düsseldorfem. Jego szkółki przetrwały do połowy lat dwudziestych, bo ostatnie po nim ślady pochodzą z roku 1926. ”Wczesna hodowla róż w Niemczech”, Harald Enders, 2005 . W. Hinner wyhodował w sumie ponad 20 odmian róż. Wśród nich takie hity jak: Franz Deegen, George Arends, Goldelse, Pharisaer, czy / chyba/ sporna Gruss an Aachen. Z tego krótkiego szkicu widać, że była to dusza zadziorna i niespokojna.
Kwiaty – różowe, lekko cieniowane łososiowym, klasycznej budowy . Kwiaty rozwijają się z pięknego, wydłużonego pąka i są średnicy do 10 cm a złożone z około 20- 25 płatków, które mogą być uszkadzane przez deszcz. Jesienne kwitnienie jest intensywniej wybarwione i ogólnie lepszej jakości.
Zapach – umiarkowany.
Krzew – o pokroju wyprostowanym i bezkolcowych pędach kwiatostanowych długości do 120 cm. Współcześnie, była popularną różą rabatową jak też i była uprawiana na kwiat cięty ze względu na swe bezkolcowe pędy.
Liście – liście są piękne, gdy są młode,później brązowiejące, starzeją się na dobrą ciemną, miedzianozieloną zieleń.
Pochodzenie – siewka W.J.Grant. Hinner bardzo udanie pokreślił walory tej odmiany używając jej w swoich pracach hodowlanych bowiem wyhodował jeszcze Gelbe Pharisaer i Rotr Pharisaer. Tą pierwszą jako krzyżówkę omawianego Pharisaera z Mrs.Aaron Ward – a tą drugą z użyciem George C. Waud .
Według opinii Jack Harknessa , była to najlepsza róża wyhodowana przez Hinnera, choć niewątpliwie odmiana Georg Arends była bardziej popularna wśród rosomanes. Opinię tę Harkness wygłosił w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i choć mógł to zrobić,/działał przecie już Austin/ to nie przewidział renesansu popularności róż w stylu wiktoriańskim a co za tym idzie niezwykłej popularności innej róży Hinnera, Gruss an Aachen. A może po prostu nie podzielał wątpliwości co do tożsamości twórcy róży Gruss an Aachen, które pojawiły się później i podważały autorstwo Geduldiga. Według tej wersji twórcą tej odmiany miał być Hinner a Geduldig miał ją tylko introdukować.
J.H. Nicolas w swojej A Rose Odyssey, wspomina coś niejasno o procesie jaki wytoczył mu kolega rosarianin z Trewiru a mianowicie Peter Lambert , że Wilhelm Hinner będąc pracownikiem Lamberta, rzekomo skradł mu siewkę róży i próbował zarejestrować jako swoją. Lambert ten proces przegrał i Hinner z tej radości ową sporną siewkę nazwał Pharisaer co z niemieckiego nie znaczy bynajmniej Paryżanin a faryzeusz, hipokryta. Trzeba przyznać, że miał specyficzne poczucie humoru.
-
Pink Tiara
Fotografie – Rosengarten Forst 2016.
Mini flora.
Synonim – Limestraum – to nazwa wprowadzona/nadana/ przez niemieckiego dystrybutora firmę Rosen-Union.
Hodowca – Colin A. Pearce, około roku 1995.
Kwiaty – Ach! te róże. Jak je opisać? Powiedzmy, że różowe z wiekiem blaknące. Kwiaty średnicy około 8 cm, rozetowe, złożone z około 25 – 30 płatków.
Zapach – nie pachnie.
Krzew – jest to niewielka krzewinka, quasi miniaturowa dorastająca do 40-50 cm wysokości.
Liście – drobne, oliwkowo , do jasno zielonych półmatowe, skórzaste.
-
Prairie Harvest
Róże Buck’a.Krzewiasta.
Hodowca – Odmiana wyhodowana przez dr Griffitha Buck’a w roku 1984.
Kwiaty – delikatnie żółte z wiekiem blednące do kremowych, ale kolor kwiatów zawsze pozostaje czysty, kwiaty są dobrze wypełnione o 45-50 płatkach , duże powyżej 12 cm średnicy .
Kwiaty są wspaniale uformowane, jednakże bardzo szybko się rozwijają tracąc swoją atrakcyjność. Kwitnie w zasadzie ciągle , ale same kwiaty nie są zbyt trwałe, ale za to doskonale sprawują się w wazonie, zachowując jednocześnie swój intrygujący zapach.
Kwitnie od czerwca do mrozów a kwiaty pojawiają się pojedynczo lub w kiściach do 15 sztuk na pędzie.
Zapach – wspaniały , ale bardzo trudny do zdefiniowania.
Krzew do 1,5m wysokości. Liście ma średniej wielkości, ciemnozielone, skórzaste o doskonałej odporności na choroby grzybowe. Mrozoodporność 4 strefa usda. Odmianę tą posadziłem jesienią 2012.
Pochodzenie: Carefree Beauty x Friesia.
-
Prairie Heritage
Róże Buck’a. Odmiana wyhodowana przez dr Griffitha Buck’a w roku 1984. Kwiaty ćwierćrozetowe, koralowo różowe z wiekiem przechodzące w pomarańczowe o lekkim zapachu i średnicy ponad 11cm. Kwiaty zawiązują się zarówno pojedynczo jak i w małych grupach po 5-10 sztuk kwiatów na pędzie od czerwca do późnej jesieni. Lekko pachną.
Krzew o wyprostowanym pokroju i o dużych, skórzastych, ciemnozielonych liściach. HMF podaje , że mrozoodporność to 6 strefa usda.
Pochodzenie: Vera Dalton x Prairie Princess/ x / Apricot Nectar x Prairie Princess/. Jest odmianą siostrzaną/ z tej samej krzyżówki/ September Song.Photos courtesy of Mary Buck and the Iowa State University Research Foundation, Inc.
-
Prince Engelbert Charles d’Arenberg
Prince Engelbert Charles d’Arenberg, jest to mieszaniec herbatni, wyhodowany w szkółce Soupert & Notting w roku 1909. Ma bardzo duże kwiaty w szkarłatno czerwonym kolorze w miarę przekwitania ciemniejące, o umiarkowanym zapachu, zbudowane są z około 40 ładnej budowy płatków. Wygląd kwiatów, tak jak i wysmukłych , wytwornych pąków jest niezwykle dystyngowany i szlachetny. Odmiana w ogóle się nie zestarzała i mogła by i dziś mieć szerokie zastosowanie.
Krzew o wyprostowanym pokroju dorastający do wysokości około 80 cm.
Pochodzenie: Etoile de France x Richmond. Fotografia Elżbieta Sołtys Europa Rosarium Sangerhausen 2009.
-
Prince Jean de Luxembourg
Na fotografii znaczek pocztowy poczty Luxemburg wydany 27 września 2010 roku - trzecia od góry z lewej.
Polyantha .
Hodowca – Constant Soupert, rok 1926.
Kwiaty czysto białe, drobne, bardzo pełne. Kwitnie bardzo dużymi kiściami, powtarza kwitnienie.
Zapach – pachnąca.
Krzew – kompaktowy, gęsty.
Liście – ciemno zielone, drobne.
Pochodzenie – siewka Jeanny Soupert .
-
Castore Polluce /Pollux/
Fotografie – Dorota Sołtys Ogród różany Florencja 2014.
Krzewiasta. Bardzo podobna do mieszańców piżmowych.
Synonim – Castor.
Hodowca – Vittorio Barni, rok 1987.
Kwiaty – pojedyncze, drobne, zebrane w obszerne bukiety liczące niejednokroć ponad 50 kwiatuszków. Kwiaty pojedyncze,czasami półpełne , początkowo jasno różowe, potem blaknące do prawie białego, mogą się też pojawiać odcienie morelowe.
Zapach – pachnące.
Krzew – pędy nie osiągają większej długości jak jeden metr i jako, że są stosunkowo wiotkie, mają tendencję do pokładania się. Może być używana jako roślina okrywowa.
Liście drobne, ciemno zielone, błyszczące.
Pochodzenie – nieznane , ale jest to rodzaj mieszańców piżmowych. Istnieje jeszcze jedna podobna odmiana – Pollux.
Barni wprowadził Castore i Polluce jednocześnie. W greckiej legendzie byli braćmi, bliźniakami synami Ledy i Zeusa.
Castore ma różowe i białe kwiaty – najpierw odcień ciemno różowy brzoskwiniowy, szybko blaknący do jasnoróżowego, z białą łatą pośrodku – a ich kolor najlepiej prezentuje się w chłodnym klimacie. Występują w dużym, przestronnym baldachu, liczącym zwykle z 30-50 kwiatów, które łączą się bardzo dobrze z bylinami na mieszanej rabacie. Castore ma bardzo długi okres kwitnienia i powtarza bardzo szybko, że zawsze jest kilka kwiatów na części krzewu .
roślina ma małe błyszczące liście jak wichuraiana i luźny pokrój, dzięki czemu długie kiście kwitnące wyginają się na boki, ale można ją również prowadzić jako różę kolumnową . W chłodnym klimacie może przyciągać trochę mączniaka jesienią, ale ogólnie jest zdrową różą i energiczną rośliną.W zasadzie możemy napisać takie same słowa i użyć podobnych porównań opisując różę bliźniaczą Pollux – z tym, że Pollux szczyci się czerwonymi kwiatami.
-
Mme. A.Meilland, Peace
Synonimy to: Gloria Dei , Peace, Gioia – Kwiaty duże, dorastają do 15cm średnicy, kremowo żółte, z różowoczerwonym hallo wokół kwiatu, kuliste. Kwitnie bardzo obficie.
Krzew może osiągać znaczne rozmiary nawet do 2m wysokości, ale to tylko teoretycznie bowiem po ponad półwieczu uprawy nie ma ona już takiego wigoru jakim czarowała onegdaj. Nad problemem tym zapewne pochylą się specjaliści. Może to tylko kwesta zawirusowania materiału pobieranego do okulizacji. Jest jednakże wyselekcjonowana odmiana pnąca Peace Clg. I tu zaczynają się schody. Wiemy, że w roku 1949 wyselekcjonował ją L.A.Brady z firmy Conard&Pyle , ale już informacja z ogrodu Roseto Botanico niesie inne ciekawe informacje. Otóż tabliczka przy odmianie informuje, że wyselekcjonował ją Reimer Kordes w roku 1951. Jeżeli wykluczymy pomyłkę , to znaczy, że mamy do czynienia z niezależnym wyselekcjonowaniem pnącego sportu w firmie Kordesów. Na fotografiach obok .Zwróćmy uwagę na jej pień!
Fotografie – Marian Sołtys w kolekcji Barni Pistoia 2014.
Liście – ciemno zielone o skórzastej teksturze , błyszczące .Odporna na mróz. Wyhodowana przez F. Meillanda w roku – zależnie od źródeł-1935, 1941 lub 1945 ”Rozbieżności w datowaniu hodowli tej róży wynikają z faktu iż zanim została zarejestrowana , wybuchła II Wojna światowa , przed tym wydarzeniem róża ta miała zostać nazwana Mme A. Meilland [ została wyhodowana w 1941r ] stało się jednak inaczej , gdyż jej prezentacja możliwa była dopiero po ustaniu wojennej zawieruchy i odbyła się w Pasadenie(chrzestną była aktorka Jinx Falkenburg) w Pacific Rose Society dopiero w roku 1945 i była pewnego rodzaju glorią [ zwycięstwem - powrotem społecznego życia do normalności ] Zarejestrowana została już po zakończeniu II Wojny światowej i dla uczczenia tego faktu postanowiono nadać jej nazwę PEACE . Róża ta jako pewnego rodzaju symbol , powędrowała do wielu krajów , ze względu na różnice językowe jak i spowolniony na skutek niedawno przebrzmiałej wojny przepływ informacji , jej nazwy w poszczególnych krajach nieco się różniły z stąd ich mnogość obecna do dziś w handlu . Poza bogatą historią pełną symbolizmu , jest niewątpliwie jedną z najpiękniejszych róż wielkokwiatowych z tzw. mieszańców herbatnich . Nie darzę szczególną sympatią róż wielkokwiatowych poza paroma wyjątkami , na czele tej listy tych wyjątków jest Peace – za : zapach , kolorystykę , ulistnienie i zdrowotność , no i ten czar historii .”- cytuję tu , prawie w całości, komentarz uczestniczki forum M. Ptak. Dodam jeszcze, że J.H.Pemberton, ten od róż piżmowych, wyhodował w 1918 roku, białego mieszańca piżmowego, którego nazwał /dla uczczenia zakończenia I Wojny Światowej również Pax.
Pochodzenie: Dość skomplikowane. (George Dickson x Souvenir de Claudius Pernet )x (Joanna Hill x Charles P. Kilham)xMargaret Mc Gredy. Choć można krócej nienazwana siewka o dość skomplikowanym pochodzeniu jako roślina mateczna, natomiast dawcą pyłku była Margaret Mc Gredy. Jedną z nazw, która początkowo posłużyła identyfikacji tej rośliny była kodem 3-35-40. Cóż znaczą owe magiczne liczby? 3 – to trzecia kombinacja w roku 1935 a 40 to numer porządkowy siewki. W ciągu tych ponad 75 lat swojej historii , wydała pnące sporty – Peace Clg, które to zostały znalezione niezależnie od siebie w różnych krajach naszego globu.
Odmiana ta jest bardzo zasłużona dla hodowli róż na świecie. Jak pisze Werner Gottschalk w swoim ”Poradniku dla miłośników róż’, w latach 1951 – 1980 użyto jej jako rośliny matecznej 165 razy a jako ojcowskiej 125 razy i otrzymano 312 potomków. W latach 50 i 60 róża ta nadała nowy standard jakości róż. Zaczęło się to już w roku 1944 od wystawy w Portland, gdzie zdobyła złoty medal, a jeszcze w 1976 zagłosowano na nią na tytuł The World’s Favorite Rose. Dostapiła też niebywałego zaszczytu. American Rose Society wybiła specjalnie dla niej Złoty Medal.
Gdy w roku 1935 F. Meiiland w swojej szkółce koło Lyonu wśród tysięcy siewek dostrzegł wprawnym okiem nową różę i postanowił ją nazwać ku pamięci swojej matki Antoniny- Mme A.Meilland i bojąc się by w latach zawieruchy wojennej nie przepadła, postanowił ją przesłać do USA. Tak też się stało z wydatną pomocą George Vittingilla konsula Amerykańskiego w Lyonie, który to w roku 1942 został zmuszony do opuszczenia Francji. Wyjeżdża przez Lisbonę z cenną /dla Meillanda/ przesyłką. Jest to 3-35-40, którą to miał przekazać znanemu amerykańskiemu hodowcy róż – Robertowi Pyle, prywatnie przyjacielowi Meillanda. Ale to zapewne jest w dużym stopniu legenda, gdyż rodzina Meilland latem 1939 roku gości u siebie wielu przyjaciół po fachu a w tym i nabywców. Również niemieckich hodowców. Nie do wyobrażenia jest by goście nie obejrzeli najnowszych dokonań hodowcy. jestem też przekonany, że zawarto szereg cennych i wzajemnie korzystnych kontraktów , w tym i na Mme Meilland. Gdy wybucha II wojna światowa, we Francji ogłasza się mobilizację, jednakże A. Meilland nie został zmobilizowany ze względu na wrzody żołądka. Kontynuuje więc pracę. Rozsyła zamówienia kontrahentom. Kto jednakże miał wtedy głowę do róż! No chyba, że Amerykanie.Przez lata wojny, F.Meilland nie miał pojęcia co się z tą różą dzieje, nie wiedział nawet czy ta cenna przesyłka w ogóle dotarła do USA. Tymczasem zajęli się nią amerykańscy przyjaciele. Firma Conrad Pyle i agenci Meillanda opatentowali ją i zmienili nazwę na Peace. Dopiero w 1945 roku otrzymał wiadomość od R.Pyle, który donosił o niewiarygodnym sukcesie komercyjnym tej odmiany.W 1952 roku, kiedy podpisywano w San Francisco Kartę Narodów Zjednoczonych, każdy delegat otrzymał flakon z jedną różą Peace wraz bilecikiem od dr Ray C. Allena z American Rose Society:”Ta róża otrzymała imię Peace w dzień upadku Berlina. Mam nadzieję, że róża Peace wpłynie na myśli ludzi tak, by można było mówić o wiecznym pokoju światowym”. Historia opisana została w brytyjskiej edycji Reader’s Digest z 24 03 1964 z pomocą firmy Conrad -Pyle Co.
R. J .Hutton prezes firmy Conrad-Pyle co. która to w oparciu o szkółkę w Pensylwanii wprowadziła od obiegu Peace, twierdzi, że w USA sprzedano dotąd 50 milionów egzemplarzy tej róży a na świecie drugie tyle. W jednym z ogrodów w Japonii rośnie 2000 sztuk róż Peace, w Bejrucie 1000 sztuk. W St. Alban w Stanach Zjednoczonych jest ogród różany w którym to rosną tylko te odmiany róż, które są jej potomkami. Żadna róża na świecie , ani przed ani po, nie odniosła tak spektakularnego sukcesu.
W latach II wojny światowej, Antoine Meillandowi umiera żona Klaudia. Żeni się po raz drugi z Luizettą Polino. Pracują nad różami , nie przerywają prac hodowlanych, choć dochodzą ich echa wojny i nikt o róże nie pyta. Zagony z różami zastępują pola z kapustą i innymi warzywami. Ciężko pracują w trójkę z synem Francisem i żoną, pomaga im tylko 14 letni pomocnik i staruszek ogrodnik. W 1940 roku urodził mu się ze związku z Luizettą drugi syn Alain. Kończy się wojna i do rodziny Meillandów zaczynają docierać same dobre wiadomości. Wszystkie jego przesyłki z różami dotarły na miejsce przeznaczenia. Nawet ta ostatnia „dyplomatyczna”. We Włoszech od 1939 roku róża ta sprzedawana jest po piękną prostą nazwą Gioia – radość. W Niemczech jako Gloria Dei - Chwała Bogu/Dar Boga/. W sponiewieranych przez wojnę/którą sami wywołali / Niemczech ta nazwa kojarzy się jednoznacznie. Koniec wojny jako Dar Boży. Cóż za szczęście do nazw! Ale to nie koniec. Przez lata wojny, F.Meilland nie miał pojęcia co się z tą różą dzieje, nie wiedział nawet czy ta cenna przesyłka w ogóle dotarła do USA. Tymczasem zajęli się nią amerykańscy przyjaciele. Conrad -Pyle i agenci Meillanda opatentowali ją i zmienili nazwę na Peace – znowu trafiona nazwa. Dopiero w 1945 roku otrzymał wiadomość od R.Pyle, który donosił o niewiarygodnym sukcesie komercyjnym. Pyle pisze: ” …jestem przekonany, że to będzie największa/najważniejsza/ róża stulecia.” Pyle miał rację! Róża stulecia, marzenie każdego hodowcy , dla Meillanda stało się faktem. Robert Pyle miał nie tylko przeczucie, miał również nos do interesów. Każdy krok związany z ta różą był głęboko przemyślany, strategia marketingowa opracowana w szczegółach na kilka ruchów do przodu. Dzięki niemu Meilland z biednego, zniszczonego wojną człowieka stał się z dnia na dzień człowiekiem sukcesu. Tantiemy jakie otrzymywał z obrotu tą odmianą przez amerykanów ustawiły go na całe życie. Mógł wreszcie oddzielić to co najbardziej lubił, czyli pracę nad tworzeniem nowych odmian od działalności komercyjnej.Oczywiście R.Pyle też świetnie na tym zarobił. Zaprasza Meillanda do stanów Zjednoczonych i obdarowuje go królewskim prezentem, luksusowym samochodem marki Chevrolet.
Życie toczy się dalej, Francis Meilland umiera. W roku 1995 w Genewie w ramach obchodów 50 rocznicy utworzenia ONZ, na sympozjum poświęconym pokojowi, przemawia Alain Meilland, ten który urodził się w czasie wojny. Mówi o tym jak jego ojciec Francis stworzył różę będącą w dwudziestym wieku symbolem pokoju, że pokój powinien być wieczny jak róża , która go symbolizuje. W tym czasie jego syn trzyma flagę ONZ.