2.Róża staje się modelką

Artykuł jest drugim fragmentem swoistego brewiarza różanego a pochodzi z książki „Róże w ogrodzie” autorstwa Bronisława Gałczyńskiego, wydanej w roku 1927.

5. Róża jako najlepsze lekarstwo (w. XVI).
Wiek XVI, bardzo ważny w dziejach cywilizacji europejskiej, był początkiem nowego okresu także i w dziejach róży.
W tym wieku zaczęto dopiero szczegółowo i dokładnie przyglądać się światu, na którym żyjemy i który nas otacza. Malarze i rzeźbiarze dali i spokój arabeskom i różnym mniej lub więcej harmonijnym dziwadłom — dostrzegli prawdziwego człowieka i znaleźli piękno w jego rzeczywistych kształtach, we wstrząsających nimi uczuciach w prawdziwej, otaczającej go przyrodzie. Podróżnicy zapragnęli na własne oczy obejrzeć, jak nasza ziemia wygląda i odkrywali nowe lądy. Kopernik poprzez zakorzenione błędne teorie dojrzał prawdziwe ruchy planet. Uczeni po raz pierwszy stwierdzili, że nie tylko książka może być źródłem mądrości. Po raz pierwszy od kilkunastu wieków,chcąc opisać roślinę, oglądali ją naprawdę zamiast, jak dotychczas, poprzestać na tym, co o niej mówił Pliniusz albo T’eophrastus.
To też w tym wieku założone zostały podwaliny nowoczesnej botaniki. Uczynili to lekarze, tacy jak Lobelius,Clusius i inni. W książkach swoich nie tylko opisali wielkie mnóstwo roślin, mających znaczenie w lecznictwie, ale podali nawet tych roślin dość wierne z natury wykonane wizerunki.Dla róży wyniknęły stąd dwa ważne skutki.Po pierwsze spostrzeżono, że oprócz paru odmian róż, hodowanych w ogrodach, istnieje cały szereg różnych, odrębnych róż dzikich. Po drugie rozszerzono znacznie zastosowanie róży w lecznictwie.
Królowa Elżbieta angielska przyrządza cudowne lekarstwo z nieznanej przedtem róży rdzawej (Rosa Rubiginosa),
o pachnących liściach. Lekarstwo to (Arcanum Regium) nie tylko sama stale zażywa, ale posyła je cesarzowi
Rudolfowi II, który w Pradze na zamku siedząc Astrologią i Alchemią się bawił.Paracelsus, z tylu jak nasz Wojnowski cudownych wyleczeń sławny, pisze wówczas: „Kwiaty, które mają płomienną barwę, jak róża np., są lekarstwem przeciw zapaleniu . Później nieco pisze Rosenberg w swej „Rhodologji”,że prawie co trzecie lekarstwo z róży się robi, albo
przynajmniej z różą jest zmieszane. A jak bystre mieli oko ówcześni lekarze, kiedy chodziło o odmiany róży, tego najlepszym dowodem może być historia sprowadzenia do Europy róży tureckiej (Rosa Sulphurea). Już po zdobyciu
Konstantynopola przez turków sprowadzono stamtąd do Wiednia dla kogoś obicie. Zobaczył je Charles de l’Ecluse
(Clusius) i zaraz zauważył, że rysunek dekoracyjny wzorowany jest na jakiejś nieznanej odmianie róży. Po długich staraniach udało mu się sprowadzić tę różę: była to Rosa Sulphurea, zwana żółtą centyfolją (przez anglików
żółtą prowansalską) — o niewielkich pełnych, żółtych, trudno rozkwitających kwiatach.Widzimy więc, że róża, która w długiem swoim życiu była już i kochanką i świętą i na polach bitew długie spędziła lata, wzięła się w XVI wieku do leczenia ludzi i czyniła to podobno z wielkim powodzeniem.

6. Róża staje się modelką (w. XVII).
Wkrótce jednak, bo już w następnym stuleciu jeszcze raz zmienia karierę i z sanitariuszki staje się…modelką.
Trafiają się wprawdzie o wiele wcześniej jej wizerunki.Maluje ją Boticelli, Taddeo Gaddi, Fra Filippo Lippi,rzeźbi ją Wit Stwosz (u Św. Wawrzyńca w Norymberdze)— ale są to wszystko rzeczy jak gdyby robione z pamięci. Później znikła ona zupełnie z obrazów. Wielcy mistrze Odrodzenia nie zwrócili na nią wcale uwagi. Nietylkojej nie wyróżniali, ale wydaje się nieraz, że ją umyślnie pomijali. Leonardo, który jak we wszystkiem innem, tak i w botanice ‚był biegły, który tyle roślin rysował i malował, — nigdy i nigdzie, zdaje się, nie namalował róży.U Rafaela także — jeżeli jest, czy to w otoczeniu Madonny,czy w ręku u Jana Chrzciciela, kwiat z ogrodu, — to będzie lilia albo goździk, ale nigdy róża. Dopiero w XVII wieku okazało się, że róża jest ,,fotogeniczna”. Pierwsza poznała się na tym Holandja, która wówczas hodowała kwiaty dla całego świata. Rubens maluje ją często, prawdziwie i wspaniale. Powstaje nawet wówczas w Holandii specjalne malarstwo kwiatowe, w którem wyróżnia się szereg wybitnych talentów i w którem róża, jako temat, wysuwa się na pierwsze miejsce. Więcej nawet: w tym samym wieku wyhodowują Holendrzy specjalną,’bardzo piękną odmianę centyfolji, którą nazywają Różą Malarzy.

Róża ta była przez czas długi jedną z najpiękniejszych róż w ogrodach Europy.(Później, w czasie Rokoka, róża staje się nieodzownym motywem wszelkiego w ogóle zdobnictwa: widzimy ją na winietach, na meblach, na porcelanie: wszędzie. Zwykle wśród amorków i z gołąbkami). Ale w ogrodach była róża, w tym samym czasie, na dalszym planie.W XVII wieku powstaje największy i do dziś dnia najpiękniejszy ogród w Europie: Wersal. Otóż w tym ogrodzie róże grały zawsze bardzo małą i bardzo podrzędną rolę. La Quintinie, ogrodnik Ludwika XIV, wymienia wprawdzie10 czy 12 odmian róży, ale pisze o niej na ogół zimno i z lekceważeniem. Jako ozdoba ogrodu nie bardzo była ceniona. Może dlatego że zbyt szybko przekwitała. Była ceniona jako kwiat cięty — w naturze i na obrazach mistrzów
flamandzkich. Była też ceniona w aptekach w postaci suszonych płatków i owoców oraz różnych z tych rzeczy wyciągów. Także w pracowniach, wyrabiających pachnidła i pomady.

7.Dużo róż na porcelanie, ale mało w ogrodzie (w. XVIII).

Niewiele lepiej powodziło się róży w ogrodach następnego, XVIII wieku. Właśnie wtedy, kiedy święciła największe tryumfy w sztuce zdobniczej, kiedy pełno jej było w książkach, na ścianach, na meblach i na porcelanie, — wtedy w ogrodach hodowano wciąż te same kilka starych odmian w niewielkiej liczbie egzemplarzy. Wydany w r. 1742 ,,Le Jardinier Fleuriste” wymienia tylko12 odmian i za najładniejsze uważa: holenderską centyfolję (Róża Malarzy), różę na wszystkie miesiące (Damascena) i róże paskowane (z Provins). Nasz kanonik Kruszwicki,ksiądz Krzysztof Kluk, który doskonałą swoją książkę o ogrodach wydał w r. 1777 — poświęca w niej różom jedną tylko, niecałą, stronicę. Co prawda uwagi jego, na tej stronicy wypowiedziane, są najczęściej bardzo trafne i świadczą o doskonałej znajomości przedmiotu:
w kilku słowach potrafi ten skromny proboszcz Ciechanowicki tak świetnie scharakteryzować różę, tak uwydatnić
jej najważniejszą cechę, że ją i bez nazwy łatwo byłoby poznać. Znał on dobrze róże swego czasu i niesłusznie zarzuca
mu prof. E. Jankowski w swych „Dziejach Ogrodnictwa w Polsce”, że „Nie znał wielu róż innych, z Azji głównie przywiezionych przez Noisett’a i innych ogrodników francuskich”. Pomijając już fakt, że ani Noisette ani żaden inny
ogrodnik francuski żadnych róż z Azji nie przywiózł, że Noisette sławną swoją różę przysłał z Ameryki (z Charleston),
że Burbońska róża, a właściwie nasienie tej róży zostało przysłane do Francji przez Breona (dyrektora botanicznego ogrodu) z wyspy Bourbon, położonej koło Madagaskaru, że wreszcie z Azji sprowadzone róże: Bengalską i Herbatnią przywieźli Anglicy, a nie Francuzi, — trzeba na obronę księdza Kluka powiedzieć, że wszystkie ter2eczy działy się znacznie później, niż on pisał swoją książę: dzieło Kluka wydane jest w r. 1777, a róża Bengalska Przywieziona została do Anglii w r. 1789, róża Herbatnia w r- 1809, róża Noisette’a do Francji w r. 1814, a nasienie róży Burbońskiej w r. 1817. Nie mógł więc o tych różach Pisać ksiądz Krzysztof Kluk i prof. Edmund Jankowski niesłusznie ma o to do niego pretensję. Równie niesłuszne są pozostałe zarzuty postawione Klukowi przez prof. E, Jankowskiego z powodu róż. Niesłuszne na przykład jest poprawienie nazwy Rosa Muscata na Moschata i przetłomaczenie tego na: Róża Mchowa. Róża Mchowa nazywa się po łacinie Rosa Muscosa — i Kluk jej wcale nie zna, czemu się trudno dziwić, jeżeli zważyć, że ukazała się ona we Francji dopiero w połowie wieku XVIII, a modna stała się dopiero w XIX. Poza tem muscata i moschata to jedno i to samo, ponieważ muscus po łacinie i moskhos po grecku oznacza to samo: Piżmo. Zresztą Kluk w kilku słowach tak dobitnie scharakteryzował tę różę, iż nie może być żadnej wątpliwości,że chodzi tu o różę Piżmową.  . Otóż
tylko róża Piżmowa zakwita tak późno. Róża Mchowa, która jest odmianą Centyfolji, kwitnie jak ona w Czerwcu
i nie potrzebuje u nas przykrycia na zimę.Róża Persian Yellow, znana dopiero od r. 1837.Wymienia też Kluk różę żółtą pełną. Czy to nie PersianYellow? zapytuje w nawiasie prof. Jankowski. Na pewno nie, ponieważ Persian Yellow znana jest dopiero odr. 1837. Kluk pisze tylko tyle: „jak jest piękna, tak od słoty psuje się, jeżeli nie będzie nakryta”. Otóż jest to
charakterystyczna cecha tej róży, którą Charles de l’Ecluse w XVI wieku z Turcji sprowadził (Rosa Sulphurea, Ait) .
Wspomina też Kluk różę turecką, „której kwiat z jednej strony czerwony z drugiej żółty, śmierdzi, ale liść przyjemnie
pachnie” — przecież to wyraźna Rosa Lutea Bicolor, której kolorowe wizerunki były w r. 1890 i w Journal
de Roses i w Rosenzeitung, — tak iż powstał spór o plagiat z powodu portretu tej odwiecznej róży,Ale chociaż tak dobitnie i trafnie charakteryzuje Kluk znane sobie róże i chociaż zna prawie wszystkie róże swego czasu jednak w planie ogrodu wiejskiego (bardzo ładnymi dobrym), jaki w tej samej książce podaje, — róż wcale nie uwzględnia.I w tym tedy XVIII wieku tak samo, jak w poprzednim róże grały w ogrodach rolę dość podrzędną.

Napisz komentarz

You must be logged in to post a comment.