Rosarium L’Hay
Wszystkie fotografie: Elżbieta i Marian Sołtys. rok 2011.
Miasteczko L’Hay-les Roses, znajduje się 8,5 km od centrum Paryża. Drugą część swojej nazwy otrzymało w roku 1914 a zawdzięcza ją słynnemu ogrodowi różanemu. Ogród różany w L’Hay został prawie w całości zaprojektowany przez Juliusza Gravereaux i jego syna Henry’ego w roku 1899 a wspomagani byli przez słynnego architekta krajobrazu Eduarda Andre.
Kilka słów o Eduardzie Andre/1840 -1911/. Jego kariera rozpoczęła się gdy wygrał konkurs na projekt Sefton Park w Liwerpool. Pracował w na ogół w Paryżu – między innymi jako szef ogrodu w Tiulleries. Na przełomie wieków, przyjął zlecenie na realizację kilku ogrodów od arystokracji polskiej. I tak przyczynił się do realizacji parku w Samostrzelu i ogrodów w Potulicach. Tworzy też cztery ogrody na Litwie, na przykład w Landwarowie i Połądze.
Ale wracajmy do L’Hay. Tu przyczynił się do stworzenia geometrycznego ogrodu w stylu francuskim. Tak to narodził się pierwszy na świecie ogród różany , gdzie jedyną rośliną ozdobną jest róża. Róże pokazywane są tu nie tylko jako krzewy. Pokazywany jest też różny sposób ich prowadzenia. Była to rewolucja w sztuce ogrodniczej. Był to także pierwszy na świecie zbiór ‚żywych’ róż. Dziś rośnie ich tam około 3200 odmian.W szczytowym okresie rozwoju rosarium, w roku 1910 rosło tu 8000 odmian. Najprawdopodobniej wszystkie dostępne wówczas odmiany. Rosarium w kształcie jaki obecnie znamy pochodzi właśnie z 1910 roku gdy to razem z synem Henrym przeprojektowują i powiększają rosarium nie naruszając struktury zaproponowanej przez Eduarda Andre. Najgorszy okres dla rosarium to lata od śmierci Juliusa do roku 1936, wtedy to gmina przejęła ten teren od właścicieli. W tym czasie z powodu braku opieki bezpowrotnie przepadła ogromna część zbiorów. Zwłaszcza odmian wrażliwych.
Ryciny powyżej pochodzą z dzieła Juliusza Gravereaux z roku 1902 zatytułowanego ” Les Roses Cultivees a L’Hay”, w którym zinwentaryzował całość nasadzeń rosarium na ten czas. Wstęp do tego dzieła napisał Andre Theuriet z l’Académie Française a w nim czytamy:
„Ten ogród różany, jest jednym z cudów paryskich przedmieść. Schowany w starożytnym dużym parku, który tworzy wspaniałe ściany osłonowe wygląda to jak opowieść o Śpiącej Królewnie. Musisz przejść przez duży pas zieleni i lasów by przedostać się do miejsca gdzie jest położony , gdy przejdziemy przez zarośla pełne cienia przekroczymy trawniki dochodzimy do progu słonecznego płaskowyżu, co zachwyt!. Bogactwo kolorów rozpościera się nie tylko na ziemi, ale biegnie girlandami,łukami i portykami tworzy przestronne i głebokie altany.Właściciel tego raju róż, pan Gravereaux , jest mędrcem. Po wycofaniu się z działalności gospodarczej, postanowił skorzystać ze swojego prawa do wypoczynku po królewsku i postanowił poświęcić się kultowi królowej kwiatów.”
Jules Gravereaux urodził się 1 maja 1844 r. w Vitry-sur-Seine – a zmarł 23 marca 1916 roku w Paryżu, Pracę zawodową rozpoczął w roku 1864 w galanterii Aristide Boucicault i jego żony, którzy to założyli potężną dziś firmę handlową Bon Marche. Szybko awansuje. Już w roku 1871 zostaje członkiem zarządu firmy . W sierpniu 1873 roku, ożenił się z Laure Thuillier Państwo Boucicault nie mieli dzieci i po śmierci, męża Pani Boucicault zapisała wszystkie swoje akcje Le Bon Marché swoim pracownikom na podstawie ich stażu pracy. Obecny w firmie od początku, Jules Gravereaux dziedziczy znaczną ich część. Przechodzi więc na emeryturę w 1892 roku w wieku 48 lat. Już pracując dla Le Bon Marché zainteresował się różami podczas wyjazdu służbowego do Lille. W 1892 roku kupił dużą nieruchomość w L’Hay powstaje tu ogród różany złożony początkowo z 1600 odmian. Jak możemy przeczytać na stronie internetowej poświęconej rosarium, na początku nic nie zapowiadało, że będzie to ogród gdyż pan Juliusz zajął się fotografią. Do tego stopnia, że nie wychodził z domu. Zaniepokojona tym małżonka, chcąc go namówić by zażywał więcej ruchu,sugeruje mu by zajął się ogrodem.Tak to narodził się pomysł na ogród różany.W roku 1994 zaczyna zakładać swoją kolekcję i rozpoczyna próby hybrydyzacji. Gdy kolekcja przekracza 1500 odmian zaprasza do współpracy przy jej uporządkowaniu Eduarda Andre. Istniejąca już kolekcja podyktowała E.Andre ostre warunki projektowania. Tworzy więc trójkąt o powierzchni 2,5ha otoczony altanami pergolami i kratami. Jego ogród różany wypełniony architekturą ogrodową i rzeźbami jest arcydziełem precyzji i równowagi, ujawnia mistrzostwo jego kompozycji. J. Gravereaux był też pomysłodawcą cyklicznych imprez pod nazwą Teatru Róż. W tym celu nawet wybudował w swoim prywatnym rosarium stosowną budowlę
Budowli , która możemy podziwiać na fotografii obok / z Illustration z roku 1907/ już nie ma, została rozebrana w roku 1970 z powodu złego stanu technicznego . W latach 1906 1912 odbywały się tu plenerowe spektakle, nazwijmy to umownie teatralne , choć właściwszym określeniem byłoby powiedzieć - imprezy kulturalne. W owym czasie było to dość powszechnie organizowane, ale Jules nadał tym imprezom swoisty niezwykły klimat . Dekoracjami były tu korony drzew i girlandy kwitnących róż. Inaugurując działalność owego teatru 17 czerwca 1906 roku wystawiono spektakl sławiący piękno róży w reżyserii Emila Langlada wystawiony siłami amatorów , członków stowarzyszenia Les Rosati.Ten teatr powstały jeszcze w 1776 roku zaprosił Gravereaux do zorganizowania spektaklu w swoim Théâtre de Verdure . Natomiast Jules Gravereaux z amatora staje się wytrawnym kolekcjonerem a jego reputacja nie sobie równych. Nic więc dziwnego , że w 1900 roku został zatrudniony przez Jean-Claude Nicolas Forestier do pomocy w tworzeniu publicznych ogrodów różanych w Château de Bagatelle , Ogrodowi temu Gravereaux podarował 1200 róż. W 1901 roku Ministerstwo Rolnictwa poprosiło go, by zebrał dziko rosnące rośliny z rodzaju Rosa oraz te wykorzystywane w ogrodnictwie i produkcji przemysłowej olejku różanego. Zaczął od misji na Bałkanach . Po powrocie do L’Hay, postanowił wyhodować nowe odmiany róż do produkcji perfum, które ułatwiają proces destylacji. Pracował nad hybrydami Rosa rugosa i opracował odmiany ‚Rose à parfum de L’Hay „, między innymi . Stworzył 27 nowych odmian, głównie do produkcji olejku różanego. W 1911 r. Gravereaux pomógł odtworzyć kolekcję róż Josephine de Beauharnais w jej Château de Malmaison. Zostaje też odznaczony Legią Honorową za zasługi dla rolnictwa ze szczególnym uwzględnieniem zasług przy przywracaniu uprawy róż dla celów przemysłowych.
Do rozarium L’Hay, zajrzałem na początku czerwca 2011. Piszę zajrzałem, gdyż byłem tam zaledwie kilka godzin a przecież specjalnie dla tych odwiedzin zaplanowałem pobyt w Paryżu. Miałem być w tym rosarium tak długo, dopóki wszystkiego nie sfotografuję. W praktyce okazało się , że wystarczy kilka godzin i oboje z żoną zrobiliśmy pełną dokumentację. Faktem jest ,że pogoda nie dopisała. Najpierw była wczesna i ciepła wiosna, która spowodowała przyśpieszenie kwitnienia a potem wredna pogoda niszczyła wszystko to co kwitło. W rezultacie z tego na czym mi najbardziej zależało nie sfotografowałem prawie nic, a to co było, nie nadawało się do robienia studyjnych fotografii. W rezultacie duża część zdjęć wygląda jak antyreklamy .
To jednakże tylko część problemu. Druga kwestia to stan samego rosarium. Nie wydaje mi się by osoba zarządzająca tym skarbem kultury/chyba Francuzi mają za dużo skarbów kultury/ zdawała sobie sprawę z wagi powierzonego jej skarbu. Nie wnikając w szczegóły , mogę powiedzieć, że nie wygląda to dobrze. Architektura ogrodowa stłoczona na tym w końcu niewielkim obszarowo miejscu przytłacza róże. Nie one sa tu najważniejsze. Jakże daleko w tym rosarium od ducha Gertrudy Jekyll. To co tam zobaczyłem, sprawdziłoby się gdyby na tym miejscu szalały róże. Tak nie było. Dominowało więc poczucie bezsensu. Po co nagromadzono tyle tych rzeźb, altanek, trejaży czy kratek. Dla kogo? Lokatorzy rachityczni, chorzy, źle pielęgnowani. Nieporozumienie.
Przeglądając internet w poszukiwaniu ciekawych informacji o rosarium, natrafiłem na kilka fotografii Pana ukrywającego się pod nickiem Wilfred B.. Zgodził się na wykorzystanie jego fotografii. Robił je we wrześniu 2010. Odczucie podobne bo i z nich wyziera smutek i nostalgia.
I jeszcze jedno, najważniejsze. Pustki. Brak ludzi. Dla kogo to wszystko? – chciałoby się zapytać. Gdy weszliśmy do rosarium nie było nikogo. Ani zwiedzających , ani personelu. Nikt nas o nic nie spytał. Biletu wejściowego nikt nie żądał.Potem, w południe pojawiła się jakaś wycieczka, która po kilku minutach zniknęła. Żałość i opuszczenie. Również na fotografiach Wilfreda nie ma ludzi. Widać ocena moja nie jest odosobniona. Turyści tu nie przyjeżdżają. Nie mają po co, nikt na nich nie czeka. Gdy porównam to z tłumami w Sangerhausen czy z radosnym gwarem Mainau …
I jeszcze raz rozarium L’Hay widziane przez Pana Wilfrida.B. który wyraził zgodę na umieszczenie swoich fotografii z Picassa.
poniedziałek, 15 Czerwiec 2015 o godz. 12:54
Piękne zdjęcia i ryciny (pozwoliłam sobie jedną udostępnić u siebie) przyjemnie się czyta. Zapraszam, też do mnie… http://element-earth.blogspot.com/