Old Blush Parson’s Pink China
Tis the last rose of summer,
Left blooming alone,
All her lovely companons
Are faded and gone;
„Kiedy zwiedzaliśmy dublińskie ogrody botaniczne w Glasnevin, pierwszą rzeczą, którą zobaczyliśmy, gdy weszliśmy od bramy, był krzew Old Blush China w małym ogrodzeniu. Do balustrady przymocowano tabliczkę, a na niej wydrukowano ten werset z piosenki – Ostatnia róża lata – napisanej przez irlandzkiego barda Thomasa Moore’a. Cóż za wspaniały hołd dla prostej i skromnej różowej róży!” – pisze Nancy Steen.
Róża chińska, bengalska, ale nie jest to gatunek. To mieszaniec, choć jego pochodzenie tonie w przepastnych głębinach wielotysiącletniej historii Chin i zapewne nigdy nie dowiemy się jak to było. Roger Mann poczynił obserwacje z których wynika, iż podobną różę możemy znaleźć w malarstwie z epoki dynastii Snong (960-1169). Informację tę podaję za P. Barden www. rdrop.com.
Synonimy – Ma ogromną ilość nazw synonimicznych, że wymienię tylko niektóre: Montly Rose, Old Blush China, Parson’s Pink China i wiele innych. Pod nazwą Chang Wei, jest reprezentowana na malowidłach na jedwabiu i porcelanie. Wprowadzona do Francji , zostaje uwieczniona przez Redoute pod nazwą Rosa Indica Vulgaris.
fotografie – Marian Sołtys w Roseto Botanico Cavriglia 2014 .
Hodowca – Wyhodowana jako się rzekło w Chinach. Najstarsze ślady sięgają czasów cesarza Hanwudy (140 pne) z dynastii Han. Zwykł mawiać, że ta róża była jeszcze piękniejsza niż uśmiech jego najulubieńszej konkubiny. Do Europy przybyła w roku 1752, przywieziona przez jakiegoś szwedzkiego szypra i podarowana Linneuszowi, ale ten potraktował ją/ najprawdopodobniej/ jak kolejną ciekawostkę botaniczną. Zapewne , nawet gdyby próbował ją uprawiać, to w warunkach Europy północnej nie sprawowałaby się najlepiej. Koniec końców pojawia się ponownie w Holandii , przywieziona tam zapewne przez jakiegoś pracownika Holenderskiej kompanii Wschodnio indyjskiej, by przed przed rokiem 1793 , bowiem pierwsze wzmianki o niej pochodzą właśnie z przed 1793 roku gdzie to pisze się, że uprawiana była w Rickmansworth w ogrodzie – jakże by inaczej – Pana Parsonsa. Przywieziona i opisana przez niego. Dopiero tu wzbudza niejakie zainteresowanie ze względu na walor powtarzania kwitnienia.
Fotografie – przez uprzejmość Pani Urszula Trętowska – Montisfont Abbey .
Już w latach dwudziestych XIX wieku spotyka się ją już w każdym angielskim cottage garden. Kwiaty ma półpełne, płaskie w kształcie w kolorze mglistego, świeżego różu, delikatnie i korzennie pachnące. Nie nadają się na kwiat cięty ponieważ kwiaty bardzo szybko przekwitają aby zrobić miejsce dla następnych i następnych. Kwitnie obficie przez cały sezon, w klimacie cieplejszym nawet non stop. Ta właśnie cecha cyklicznie powtarzającego się kwitnienia przedzielanego okresami wzrostu wegetatywnego, uczyniła geny tej odmiany bezcennymi dla rozwoju róż w następnych latach. Jej cecha szczególna, to właśnie bardzo długi okres kwitnienia. Zauważono, że w okresach upałów, intensywność jej kwitnienia spada a kwiaty stają się blade i wydają się być jak gdyby poparzone przez słońce. Natomiast w okresach chłodniejszych wybarwienie kwiatów jest bezsprzecznie intensywniejsze.
Zapach. Niewiele się da w tej materii powiedzieć ciekawego, gdyż według mnie jest ona praktycznie bezwonna. Natomiast – jak to ktoś ciekawie zauważył – pachnie historią.
Krzew rośnie bujnie , do 3m wysokości, ale u nas będzie to nie więcej jak 1 m, okryty jest jasnozielonym listowiem. Odporny jest na choroby, nadaje się do uprawy w cieniu, a więc może nadawać się na ozdobę północnych ścian. Wiąże duże pomarańczowe owoce. Może być uprawiana na gorszych glebach.
Mrozoodporność tej odmiany jest trudna do określenia jako, że dominującą opinią w literaturze fachowej, jest przekonanie o jej delikatności. Opinia ta, nie znajduje pokrycia w faktach gdyż w literaturze znajdziemy również wiele świadectw iż dobrze znosi zimy a nawet późne spadki temperatur , już po ruszeniu wegetacji, w klimacie przejściowym a jednak pojawia się również we współczesnej literaturze przedmiotu. Sądzę, że bezpiecznym będzie twierdzenie iż jej odporność na niskie temperatury jest nie gorsza jak mieszańców herbatnich.
Bardzo dobrze zaadoptowała się w Anglii, gdzie to w XIX wieku była powszechnie uprawiana.
Może jeszcze jedno zdanie o cięciu. Generalnie, róże chińskie nie lubią cięcia, źle na nie reagują, cierpią. Dlatego w praktyce, ogrodnicy ograniczają je do absolutnie niezbędnego minimum. Paul Barden pisze, że jak mamy wątpliwości jak ją ciąć, to poprzestańmy na usuwaniu przekwitłych kwiatów i obumarłych pędów.
Fotografie – Marian Sołtys w kolekcji Barni Pistoia 2014.
Pochodzenie: – Nieznane. Ze względu na swoje ogromne znaczenie dla hodowli róż w świecie- okazała się wartościowym przodkiem wielu najlepszych róż XX wieku- i nieustającą przez wieki popularność. Do roku 1988 nie mogła się pochwalić żadnymi nagrodami ani medalami i nagle została laureatką The Old Rose Hall of Fame, wybrana do tej czcigodnej galerii przez World Rose Hall of Fame Winners . I nic dziwnego, wszak to od niej wywodzą się dwie ważne linie róż ogrodowych – burbońskie i noisette. No i nadal jest używana w hodowli nowych odmian jako forma wyjściowa po dziś dzień, np: przez Ralpha Moore a będą to Bluebird i Pink Poodle. Tak więc potomków, nawet przykładowych wymienić nie sposób, ale dwa ważne sporty – i owszem. Będzie to forma pnąca Climbing Old Blush i chętnie sadzone , oryginalne paskudztwo – Viridiflora.
Powróćmy jeszcze do Ralpha Moore który w swojej pracy All about miniature roses, snuje bardzo interesujące rozważania. Otóż w latach 1957- 1960 posiał wiele nasion uzyskanych z samozapylenia Old Blush. We wszystkich tych partiach pojawiło się wiele siewek o karłowym pokroju. Jedyną siewką, która została wprowadzona do handlu, była ta, która miała nieco większe liście i półpełne kwiaty w kolorze lawendowo-niebieskim (lub magenta). Ten wybór – Mr. Bluebird ”, łatwo rośnie z sadzonek i okazał się dość odporny na zimno. Wytwarza owocnie które zawierają do pięciu nasion, ale kiełkowanie ich jest bardzo słabe. Były wśród tych siewek rośliny przypominające Rouletti.
Z tego faktu hodowca wyciąga daleko idące wnioski iż do pojawienia się róż miniaturowych istnienie r.chinensis minima – co niektórzy autorzy forsują – nie było konieczne. A nawet idzie dalej, rosa chinensis minima nie było w ogóle a twierdzenie to podbudowuje przykładami uzyskania róż miniaturowych również z innych krzyżówek, nie mających nic wspólnego z różą chińską. Powtórzmy, wg. R. Moore, dla uzyskania róż miniaturowych róża chińska nie była niezbędna!
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
fotografie – kolekcja własna
Zaliczana jest przez C.C.Hurst’a , wspólnie ze Slater’s Crimson China ,Hume’a Blush Tea-scented China i Park’s Yellow Tea-Scented China do tak zwanych stud roses, tzw rozpłodowców, które to zmieniły obraz ogrodów w Europie.
Mówi się, że „Last Rose of Summer”opiewana w poemacie irlandzkiego poety Thomasa Moore’a z roku 1805, to właśnie opisywana tu Old Blush – a to z tego powodu, że jej ostatnie kwiaty , w warunkach angielskich pojawiają się jeszcze na Boże Narodzenie. Poemat i melodia do niego, razem zostały opublikowane w grudniu 1813 roku w tomie 5 Moore’a irlandzkiej melodii (pełny tytuł: irlandzkiej melodii).. Oryginalny akompaniament fortepianowy został napisany przez Andrew John Stevenson.
Interesujący opis tej róży znajdziemy na stronach poświęconych Roseraie du val de Marne. Pierwszy chrzest róża ta przeszła w trakcie swej podróży z Chin do Europy. Musiała wytrzymać dwa miesiące podlewana tylko wodą morską i moczem żeglarzy. Potem trafiła do Kew Garden w ręce sir Josepha Banksa. I co ciekawe, mimo troskliwej opieki z jego strony, który koniecznie chciał zobaczyć owo ciągle kwitnące zjawisko, nie chciała kwitnąć. Dopiero gdy trafiła w roku 1796 w ręce Johna Parsonsa i mikroklimat Rickmansworth w Hertfordshire, w końcu zakwitła w Anglii …W ten to sposób stała się znana jako Parsons Pink China.
I jeszcze ciekawa notatka Jacka Harknessa, zawarta w jego książce Roses :” Jest to prawdopodobnie najbardziej płodna z „Four Stud Chinas”, częściowo dlatego, że jest najbardziej wytrzymała, a zatem rośnie w wielu różnych miejscach, częściowo dlatego, że jej pyłek zapoczątkował Noisette i Bourbony, a tym samym odegrał istotną rolę generatywną po obu stronach rodziny mieszańców herbatnich, a niektóre autorytety w dziedzinie róż podają Old Blush jako najbardziej zasłużoną w narodzinach róż miniaturowych. Patrząc na tak niezwykły rozdział historii róż, który możemy umieścić w swoim ogrodzie, wydaje się prawie herezją, aby jej nie mieć.” Tamże, strona 54.
W roku 1966, Nancy Steen wydaje bardzo interesująca gawędę o starych różach zatytułowaną The Charme of The Old Roses. poświęca w niej sporo miejsca tej róży. Mnie zainteresował fragment poświęcony jej praktycznemu wykorzystaniu: „ Nasze krzewy rosną na różowej, czerwono-brązowej rabacie, gdzie bardzo szczęśliwie łączą się z wieloma pożytecznymi roślinami wieloletnimi i roślinami liściastymi. Innym przyjemnym pomysłem jest zgrupowanie krzewów Old Blush China z lawendą i rozmarynem przed szarym kamiennym murem, którego sama ściana jest ubrana w wielkokwiatowe powojniki w odcieniach błękitu, fioletu i różu. Nie ma końca, jeśli chodzi o wiele sposobów wykorzystania tej odpornej i przyjaznej róży, chociaż nie jest już sadzona na eksponowanych miejscach. Dziś, jej rola jest raczej cicha, niepozorna. Tamże, strona 76.